|
Konkluzja może być taka, że te wszystkie badania i prognozy oddziaływania na środowisko, pisane na
kolanie przez opłacanych przez inwestora ekspertów, zarówno dla MEW jak i hodowli ryb są o d...
potłuc. O czym z resztą chyba nie od dziś wiadomo wszystkim zainteresowanym.
Szczególnie "rozwaliły mnie" wyniki badań na Radwi, zwłaszcza w kwestii pogłowia lipienia gdyż kiedyś,
dawno temu, pięknie połowiliśmy lipków w rejonie Bardzlina i Białogórzyna. Może nie były jakieś wielkie
sztuki ale za to śliczne, dzikie ryby z równie ślicznej i dzikiej rzeki w sporych ilościach.
Naprawdę, czy w tym kraju wszystko co naturalne jest do spierd...nia byle tylko wycisnąć z tego
maksimum kasy? Mamy RDOSie, SROSie, RDW, "europejskie" prawo ochrony środowiska,
Konstytucję, cudowne strategie, rządy i partie, samorządy, agencje które oficjalnie gwarantują ochronę
tych zasobów a w praktyce, z roku na rok padają kolejne rzeki... Czy ktoś w ogóle weryfikuje to co
zostało nabazgrane w tych prognozach oddziaływania jak już obiekt działa? Czy ktoś sprawdza w jakim
stopniu ucierpiała przyroda po roku, dwóch, trzech od uruchomienia tuczarni pstrąga czy MEWki i czy to
się zgadza z prognozą ? A jak działają przepławki? Czy jest w ogóle prawo, które takiej
weryfikacji wymaga i czy są określone metody weryfikacji?
|