A bo to opaczne rozumienie przypisania utrzymania czystości na swoim terenie jako "zadania własnego" gminy ... czyli jakby domniemania istnienia armii "sprzątaczy" po wyczynach "jasniepaństwa" różnego autoramentu ...
Z zapomnieniem indywidualnego, osobistego obowiązku utrzymania czystości. To samo dotyczy poniżej opisywanego "komfortu" nad Dunajcem ...
Niestety, idzie to w parza z brakiem rozumienia, że czysto jest wtedy, kiedy się nie rozrzuca śmieci ... a drobne, jednostkowe czynności kumulują się w ogólny brud ... Takie rozumienie jest propagowane na przykład w Singapurze, jeszcze wzmocnione silnymi regulacjami "law enforcement" ... Jak wynika z tabelki, taki "komfort nad Dunajcem" kosztowałby wielokrotnie więcej niż sam mebel ... oczywiście w dodatku do obowiązku usunięcia go ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski