f l y f i s h i n g . p l 2024.03.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji. Autor: zeralda. Czas 2024-03-28 12:05:49.


poprzednia wiadomosc Odp: Kwestia zarybienń : : nadesłane przez Jerzy Kowalski (postów: 2007) dnia 2020-09-18 10:32:30 z *.multi.internet.cyfrowypolsat.pl
  Dzięki Jurku.

Nie bardzo znam dawny San z autopsji, bo pierwszy raz tam byłem w 1985 r., a później niezbyt często. Koło Leska świnek było wtedy rzeczywiście na gęsto, a i złowienie jelca nie było rzadkością. Podejrzewam, że w grę mogą wchodzić 2 czynniki powodujące spadek populacji ryb karpiowatych:
1. Wszystkie są roślinożerne. Dno Sanu jest natomiast usłane okrzemkami, za którymi ryby mogą nie przepadać.
2. Temperatura wody, zmieniająca proces dojrzewania ikry i utrudniająca jej inkubację w optymalnym okresie (tj. w kwietniu, kiedy świnka i jelec odbywają tarło). Nie wykluczam, że także wahania w zrzucie wody, wpływające na zmianę temperatury wody, mogą mieć wpływ.

Wydaje mi się, że mogłoby to być interesującym tematem do analizy.


Wspomniałem o tym, że czynników przyczyniających się do zmiany sytuacji może być wiele. Część nawet wcale nie wydających się oczywistymi.

Potoczna obserwacja pokazuje zakres mieszania się wód, co szczególnie wdoczne w Sanie, gdzie część "zimna" pochodzi z tunelu i z Myczkowiec (wcześniej dolnym wypływem z Soliny), a część "ciepła" z dopływów. Widać to szczególnie w okresie zmętnień, kiedy woda z Hoczewki płynie cały czas po lewej stronie, a miesza się dość zupełnie dopiero gdzieś w okolicach Postolowa ... podobnie jest z Olszanką i "starym korytem" ...
Masowe tarło świnki "między wyspami", o którym wspominałem, odbywało się głownie, jesli nie wyłącznie, bliżej prawego brzegu ... Podobnie lokowały się przez cały rok stada świnek w cieplejszej wodzie z Olszanki poniżej elektrowni, do pierwszej wyspy i poniżej.

Teraz o oddziaływaniu trochę, jak je widzę. Oczywiście trochę subiektywnie, ale w szerszym kontekście.
Otóż, postęp cywilizacyjny jaki się dokonał na całym Podkarpaciu, o strukturze głównie wiejskiej, polegał m.in. na tym, że powstały wodociągi. Wcześniej wodę uzyskiwano ze studni, czasem z hydroforem, jeśli zasobnośc studni pozwalała. Jednak siła rzeczy zuzycie wody było małe, a odpływ był nieskoordynowany i obejmował w dużym stopniu wspomnianą już wcześniej "filtrację obszarową" ...
Efektem powstania wodociągów była koniecznośc odprowadzenia ścieków, więc budfowano też kanalizację, ale bez oczyszczania, a wprost "do rzeki, która wszystko zabierze" ... Skoncentrowany ładunek ścieków trafił do rzek. Zawierający nie tylko "pożywne" części, ale wszystkie toksyny, wypłukane pojemniki rolnicze ze środków ochrony, nawozów itp., a także wszelkie chemikalia domowe z pralek itp.
Do tego dochodzi zwiększenie zabudowy. Pewnie nie wszyscy mają tego świadomośc, ale tereny do Leska jeszcze do lat 50-tych należały do ZSRR. Jeszcze do lat 70-tych nie było widac za wiele nowych budynków tam powstających, poza "państwowymi", w tym lesnymi ... no i Igloopolem rolniczym, wojskowymi inwestycjami itp. Dużo by o tym ... No i widoczny boom inwestycyjny od lat "swoje" robi ...

Mało brane pod uwagę, a niezywykle znaczące, zwiększenie ruchu drogowego, po drogach w dolinkach rzeczek i potoków, doprowadza do tych niewielkich wód sporo zanieczyszczeń drogowych, spływających swobodnie. Wielka i mechaniczna eksploatacja lasów i transport lesny też swoje dokładają.

To wszystko składa się i na retencję dolinową i na poziomy wód w zlewni, na dużą zmienność przepływów w warunkach ograniczania "buforów" zatrymujących wode w okreach opadów i oddających ją w porach suchych ...

Ogromnie wiele się zmieniło, a czasem dostrzegamy tylko drobny wycineczek ...

To samo dotyczy innych regionów też.

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Kwestia zarybienń [18] 18.09 12:00
 
co szczególnie wdoczne w Sanie, gdzie część "zimna" pochodzi z tunelu i z Myczkowiec (wcześniej
dolnym wypływem z Soliny), a część "ciepła" z dopływów.


Bardzo ciekawy temat, mógłby Pan to rozwinąć? Co oznacza uwaga, że "wcześniej dolnym wypływem
z Soliny"? Czy to oznacza, że kiedyś "część zimną" Sanu zasilała woda przydenna z Soliny a teraz
wyłącznie ze Myczkowiec?

Co do przyczyn degradacji na pewno trzeba dodać cały pakiet związany z "oszalałym" ostatnio
turystycznym najazdem na Bieszczady. Nie ma cudów, żeby bieszczadzkie oczyszczalnie były
wymiarowane na taką ilość mieszkańców a najazd, trzeba pamiętać, trwa nie dwa letnie miesiące w
roku ale 9-10, z krótką przerwą wczesną wiosną.

Dziękuję
 
  Odp: Kwestia zarybienń [17] 18.09 13:16
 
co szczególnie wdoczne w Sanie, gdzie część "zimna" pochodzi z tunelu i z Myczkowiec (wcześniej
dolnym wypływem z Soliny), a część "ciepła" z dopływów.


Bardzo ciekawy temat, mógłby Pan to rozwinąć? Co oznacza uwaga, że "wcześniej dolnym wypływem
z Soliny"? Czy to oznacza, że kiedyś "część zimną" Sanu zasilała woda przydenna z Soliny a teraz
wyłącznie ze Myczkowiec?

Co do przyczyn degradacji na pewno trzeba dodać cały pakiet związany z "oszalałym" ostatnio
turystycznym najazdem na Bieszczady. Nie ma cudów, żeby bieszczadzkie oczyszczalnie były
wymiarowane na taką ilość mieszkańców a najazd, trzeba pamiętać, trwa nie dwa letnie miesiące w
roku ale 9-10, z krótką przerwą wczesną wiosną.

Dziękuję


Napisałem i "zeżarło"...

Przepraszam za nieprecyzyjne wyrażenie. Chodziło mi o to, że woda trafia do Myczkowiec z dolnego wypływu turbin w Solinie, czyli bardzo zimna, zanim przez Zwierzyń trafi do Sanu. Zawsze tak było.

Natomiast niekorzystne zmiany nastąpiły już dawno, nie tylko w Sanie i dopływach ale i w innych regionach, jak widać było w dyskusji poniżej o ściekach w Dunajcu i dopływach. Chociaż obecna sytuacja "dokłada" do problemów i nie pozwala odwrócić sytuacji.

W takiej dolinie Hoczewki jest kilka miejscowości, sporo hoteli, pensjonatów, trochę zakładów i zakładzików, gospodarstwa itp. itd. Wszystkie wymagają zasilania w wodę, w dodatku taką zdatną do picia i zapewne jakaś częśc wody zanim trafi do rzeki to prxzechodzi przez użytkowników, z tych samych źrdeł, które zasilałyby rzekę. No i ile w tej rzece jest ścieku w prównaniu z wodą rzeczną?

Próbowałem sobie bardzo z grubsza oszacować skalę problemu. Niedawno zajrzałem do serwisu hydrologicznego i wynikało z niego, że przepływ wody w Hoczewce przy ujściu wynosił 0,7 m. sześć na sekundę. To około 60 000 m. sześć. na dobę. Niby dużo. Ale przeciętny człowiek zużywa 150 l, czyli 0,15 m sześć. wody na dobę. Tyle samo wypuszcza w postaci ścieku. Zakładając, że w dolinie Hoczewki przebywa 4 000 ludzi, można sądzić że wypuszczają 600 m. sześć. ścieków na dobę. Czyli 1% wody w Hoczewce to "czysty ściek". Mało? Nie sądzę. Do tego to wszystko, co się "przefiltruje" do wód powierzchniowych z powierzchni gruntu, spływa z dróg itp.

W takim środowisku muszą zyć wszystkie żyjątka wodne, a dla większości ludzi środowisko kończy sie na powierzchni wody. Cały podwodny świat i podwodne życie umyka uwadze. O tej całej wodzie, która jest poza korytem rzeki nawet nie warto wspomniac, bo o niej to w ogóle nikt nie myśli. Nawet wędkarze.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Kwestia zarybienń [0] 18.09 14:33
 
No właśnie. Nie ma zapotrzebowania społecznego na żywe i zdrowe rzeki. Jest na ładne z zewnątrz,
czyli takie z równo przystrzyżonym trawniczkiem na brzegu, ławeczką i łagodnym zejściem, gdzie
można psu porzucać patyk do wody i bezpieczne czyli takie, które podczas przyboru nie zmyją
wybudowanych wbrew rozsądkowi w obszarze zalewowym budynków. A jak nie ma zapotrzebowania
to nie ma działań polityków i samorządów.
 
  Odp: Kwestia zarybienń [15] 18.09 19:55
 
A może by tak zrobić test i "wodę" odplywajacą z oczyszczalni wykorzystać jako wodę do "akwarium" w którym
testowo można by hodować ryby rzeczne. Zacząć od tych które wymagają mniej tlenu a kończąc na stsebli czy
pstrągu. Natleniacz oczywiście musi być w wyposażeniu. Może nawet jakieś chłodzenie żeby temp. nie była za
wysoka.
Wtedy można by wydawać jakieś sprawdzone opinie a nie domyślać się.
 
  Odp: Kwestia zarybienń [10] 18.09 20:06
 
A może by tak zrobić test i "wodę" odplywajacą z oczyszczalni
wykorzystać jako wodę do "akwarium" w którym
testowo można by hodować ryby rzeczne. Zacząć od tych które
wymagają mniej tlenu a kończąc na stsebli czy
pstrągu. Natleniacz oczywiście musi być w wyposażeniu. Może nawet
jakieś chłodzenie żeby temp. nie była za
wysoka.
Wtedy można by wydawać jakieś sprawdzone opinie a nie domyślać się.


Sprawdziłem szybko i w Uhercach Mineralnych oczyszczalnia dla 6000
ludzi powstała w tym roku, pierwszy raz w historii. Poza tym co na
bieżąco wypływa trzeba wziąć pod uwagę skumulowane osady i efekty
wywołane przez lata. O tym rozmawiamy.

Poniżej, w dyskusji o ściekach, nad Dunajcem też są oczyszczalnie.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Kwestia zarybienń [9] 18.09 20:22
 
Są inne oczyszczalnie z których można wziąć "wodę" z odpływu. Lesko, Baligrod, Cisna.
Nie piszę o Trepczy sanockiej bo tam mogą być ścieki przemysłowe.
Chodzi o to czy ryba mająca tlen i pożywienie będzie żyć i ile w takiej wodzie. Czy dojrzeje płciowo również
wypadałoby to sprawdzić ale ... Na start wystarczy kwestia przeżycia w takiej jakości i parametrach
dopuszczonych przez WIOŚ wodzie.
 
  Odp: Kwestia zarybienń [8] 18.09 20:52
 
Dość mocno naiwna koncepcja, zwłaszcza w polskich warunkach.
Kiedyś widziałem przez dłuższy czas funkcjonującą hodowlę pstrągów na
wypływie wody z oczyszczalni fabrycznej. Począwszy od wylęgarni po
formy dorosłe do wpuszczania do rzeki. Prowadzoną przez lokalny klub
wedkarski. Ale to było w Walii, nad Welsh Dee. No i nie do. końca
świadczyła o tym co w rzece, w środowisku. W naszych warunkach trzeba
jeszcze wziąć poprawkę na wszystkie śmieci, które lądują w rzekach itp.

W każdym razie kombinowanie, że problemu nie ma, kiedy jest widoczny
gołym okiem, nie przystoi wedkarzu.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Kwestia zarybienń [7] 18.09 21:59
 
Nie twierdzę że problemu nie ma. Chcę tylko wiedzieć czy oczyszczalnie to pseudo oczyszczanie wody i one
przyczyniły się do znikłu ryb w rzekach. Sam widzę że im więcej oczyszczalni tym coraz gorzej z rzekami
Pytanie czy tak w rzeczywstosci jest, wtedy można rzucać oskarżenia do do norm zanieczyszczeń wody
spuszczanej do rzek z oczyszczalni i jej wpływu na ryby. Innych organizmów nie biorę pod uwagę, łatwiej
zacząć od wytrzymalszych czyli ryb.
 
  Odp: Kwestia zarybienń [6] 19.09 08:04
 
Sam widzę że im więcej oczyszczalni tym coraz gorzej z rzekami
Pytanie czy tak w rzeczywstosci jest


Arek, sorry ale ten argument przypomina mi inny, podobny,
zasłyszany na oesie. Panie, jak był limit 5 szt to od ryb było gesto,
potem zrobili 3 szt i ryb ubyło, teraz nie wolno zabierać ani sztuki i
ryb nie ma.
Są przecież i to w Bieszczadach, ale również w całej Polsce, rzeki i
strumienie, nad którymi nie ma oczyszczalni i tam z rybami też jest
coraz gorzej. Są też, co prawda nieliczne, potoki w zlewni których
praktycznie nie ma obecności ludzkiej, w których ryby żyły w wielkich
ilościach i wymarły, pomimo, że ścieków bytowych nie widziały.
Myślę, że ścieki to jeden z elementów bardzo skomplikowanej
układanki, której do końca nie rozumiemy, a skutki której chcemy w
prosty sposób ograniczyć poprzez zarybienia, które jedynie dają
chwilową iluzję rybnej i zdrowej rzeki.
 
  Odp: Kwestia zarybień. [5] 19.09 09:01
 
Dlatego pisanie że ileś tysięcy ludzi przyjechało i ryby zdechły przez to że oczyszczalnie nie wydalają może nie
być prawdą. Lepiej zrobić doświadczenie i zobaczyć czy ryby w wodzie z "dopalaczem" przeżyją i jak długo.
Zgłosić w odpowiednie miejsce, wsadzic do rzeki kosz z rybami przy wylocie z oczyszczalni, ustawić
monitoring żeby "wędkarze" czy złodzieje nie wybrali ryb ręcznie. Sprawdzać co się dzieje i po jakim czasie i
wynik wpływu na ryby "uzdatnionej" wody mamy.
Oczywiście jeżeli nie chce się wziąć wodę i "zarybic akwarium" do testów.

Martwię się bardziej że to nie dorosłe ryby nie wytrzymują warunków środowiskowych a wylęg i narybek po
udanym tarle. O ile tarło się udaje.
O wymogach wylęgu i narybku mogliby się wypowiedzieć hodowcy bo przecież też trzymają je w sztucznych
warunkach. Może woda je nie zabija a brak pokarmu.

Nie znam się, tak sobie tylko główkuje od dawna.
 
  Odp: Kwestia zarybień. [4] 19.09 09:04
 
Efekt toksyczny ścieków to nie tylko "ryby fik, brzuchami do góry".
 
  Odp: Kwestia zarybień. [3] 19.09 09:56
 
Wiem. Szukając jakiegoś problemu trzeba zaczynać od najprostszych rzeczy które da się sprawdzić gołym
okiem. Przecież nie będziemy zaczynać od planktonu, genów i wpływu ścieków na płodność ryb,
bezkręgowców, skorupiaków czy owadów.
Widzimy gołym okiem że w Sanie nie ma już żyletek, kondomów, podpasek czy papieru toaletowego. Nie ma
też szarego, śmierdzącego mułu wiec efekt oczyszczania jakiś jest. Teraz trzeba by zbadać jaki wpływ ma
"oczyszczona i uzdatniona" woda na ryby. Najlepiej od początku ich powstania czyli ikra, wylęg, narybek i
dorosłe, dojrzałe osobniki. Wtedy można eliminować to co nie ma wpływu i szukać prawdziwych przyczyn.
Moze rzeczywiście ścieki bytowe są potrzebne w jakiejś ilości w wodach. W wysokogórskich wodach czy
wodach w obszarach niezamieszkałych woda jest "kryształ" a życie ryb prawie w nich nie występuje. Woda jest
czysta, bez niczego co może wykarmić żyjące istoty.
 
  Odp: Kwestia zarybień. [0] 19.09 19:53
 
Orgon...lub jego brak z wielu powodów.
 
  Odp: Kwestia zarybień. [1] 21.09 09:50
 
Wiem. Szukając jakiegoś problemu trzeba zaczynać od najprostszych rzeczy które da się sprawdzić gołym
okiem. Przecież nie będziemy zaczynać od planktonu, genów i wpływu ścieków na płodność ryb,
bezkręgowców, skorupiaków czy owadów.
Widzimy gołym okiem że w Sanie nie ma już żyletek, kondomów, podpasek czy papieru toaletowego. Nie ma
też szarego, śmierdzącego mułu wiec efekt oczyszczania jakiś jest. Teraz trzeba by zbadać jaki wpływ ma
"oczyszczona i uzdatniona" woda na ryby. Najlepiej od początku ich powstania czyli ikra, wylęg, narybek i
dorosłe, dojrzałe osobniki. Wtedy można eliminować to co nie ma wpływu i szukać prawdziwych przyczyn.
Moze rzeczywiście ścieki bytowe są potrzebne w jakiejś ilości w wodach. W wysokogórskich wodach czy
wodach w obszarach niezamieszkałych woda jest "kryształ" a życie ryb prawie w nich nie występuje. Woda jest
czysta, bez niczego co może wykarmić żyjące istoty.


Ja to się może nie znam, ale jak słyszałem to historia pstrągów potokowych na terenie Europy (a na pewno naszej jej części) sięga kilkunastu tysięcy lat, od ostatniego wielkiego zlodowacenia, a więc czasów kiedy ludzie nie srali do wody. I jakoś te ryby miały co jeść w krystalicznie czystych wodach i nie wyginęly.

Coś tam też słyszałem o tym, że pstrągi wędrują na tarło do najmniejszych dopływów, gdzie składają ikrę, z której wylęgają się i rosną małe rybki (wylęg i narybek). I rosną sobie od wieków w takich wodach, w których mają zapewnione stabilne warunki termiczne, stałe, duże natlenienie krystalicznie czystej wody bez mętnic, oraz dostatek pokarmu niewidocznego gołym okiem, ale odpowiedniego dla ich meleńkich pyszczków i kiszeczek, oraz stosunkowo mało naturalnych wrogów ... oczywiście rosną jeśli mogą i jeśli są ... Później przemieszczają się coraz niżej, do wód bardziej obfitujących w pokarm stosowny dla starszych osobników ... To ważne, bo natura wytwarza w tych naturalnych inkubatorach stosunkowo mało osobników tych gatunków "na zmarnowanie", w odróżnieniu od masowości rozmnażania się bardzo płodnych gatunków ryb, służących jako pokarm dla innych ...

W sanowej wodzie głównego koryta rzeki nie powinno być ikry, wylęgu ani najmłodszego narybku pstrągów, tak mi się wydaje.

Czynników stanowiących o przeżyciu ryb w skali całego roku, oraz w wieloletnich okresach, jest mnóstwo, zazwyczaj występowanie wszystkich razem przyczynia się do powodzenia tego cyklu, a pojedynczy może wywołać dużą, wielką, czy nawet całkowitą destrukcję jakichkolwiek wysiłków natury czy ludzi ... nawet występując przez krótki czas, nawet niezauważenie, może stanowić o niepowodzeniu takich na przykład zarybień ... i taki wpływ może być różny dla różnych stadiów rozwoju ryb ... I im dłuższy okres życia ryb w wodach narażonych na niekorzystne wpływy, tym większe ryzyko, że taki czynnik wywołujący niepowodzenie nastąpi ...

Eleganckie koncepcje "wspomaganego rozrodu" czy też "wykorzystania możliwości produkcyjnych wód" mogą być skrajnie złudne w zmienionych i zmieniających się warunkach środowiskowych. No i często okazują się bardzo, ale to bardzo niedzisiejsze i nieaktualne ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

 
  Odp: Kwestia zarybień. [0] 21.09 10:38
 
Jak słyszę o "możliwościach produkcyjnych wód" w odniesieniu do wód P&L to, gdybym był z Kielc lub
okolic, w kieszeni otwierałby mi się scyzoryk.
 
  Odp: Kwestia zarybienń [3] 18.09 21:35
 
Ja bym zrobił inny test. Parzyłbym kawuśkę na tej wodzie i podawał
z rana, do gazetki wójtowi. Przez tydzień.
 
  nawozy Odp: Kwestia zarybienń [2] 18.09 21:42
 
a nawozy sztuczne? ile tego ląduje w rzekach?

"Na 1 ha użytków rolnych w roku gospodarczym 2016/2017 zużyto 140 kg nawozów mineralnych,
podczas gdy w roku 1999/2000 wielkość ta wynosiła 86 kg/1 ha. Najwięcej zastosowano nawozów
azotowych – 79 kg/1 ha użytków rolnych, natomiast zużycie nawozów fosforowych wyniosło 24 kg/1
ha. – wskazuje GUS w dokumencie “Ochrona środowiska 2018”.


Ja bym zrobił inny test. Parzyłbym kawuśkę na tej wodzie i podawał
z rana, do gazetki wójtowi. Przez tydzień.
 
  Odp: nawozy Odp: Kwestia zarybienń [1] 18.09 22:05
 
Myślisz że to samo jest w dorzeczu Sanu? Które z tych dwóch wymienionych i w jakiej ilości w wodzie zabijają
ryby? Może podrzucić wam do analizy wyniki z próbek z odpływu z oczyszczalni na San i wtedy razem
ustalimy co może zabijać ryby? Wyniki które dostaje WIOŚ i za które każda oczyszczalnia płaci kary
(odszkodowanie) za "zanieczyszczanie" wody.
 
  Odp: nawozy Odp: Kwestia zarybienń [0] 18.09 22:19
 
nie wiem, trzeba poszukać danych
znalazłem ciekawy artykuł - ile to ton rocznie...

Abstrakt. Rolnictwo, wykorzystując w swojej działalności naturalne zasoby w największym również
stopniu oddziałuje na środowisko. Oddziaływanie to może mieć charakter zarówno pozytywny, jak i
negatywny. Jednym z negatywnych aspektów działalności rolniczej jest zanieczyszczenie wód.
Podjęto próbę przedstawienia głównych źródeł zanieczyszczenia wód pochodzących z działalności
rolniczej. Dane dotyczyły lat 2000-2013. Do głównych przyczyn pogorszenia się jakości wód na
obszarach rolniczych zaliczono stosowanie oraz niewłaściwe przechowywanie nawozów i środków
ochrony roślin. Zaprezentowano również różne formy regulacji legislacyjnych mających na celu
ograniczenie zanieczyszczania wód wynikającego z działalności rolniczej.

https://scholar.google.com/scholar?
hl=pl&as_sdt=0%2C5&q=ZANIECZYSZCZENIE+WODY+JAKO+NEGATYWNY+EFEKT+DZIAŁALNO
ŚCI+ROLNICZEJ&btnG=

Myślisz że to samo jest w dorzeczu Sanu? Które z tych dwóch wymienionych i w jakiej ilości w
wodzie zabijają
ryby? Może podrzucić wam do analizy wyniki z próbek z odpływu z oczyszczalni na San i wtedy razem
ustalimy co może zabijać ryby? Wyniki które dostaje WIOŚ i za które każda oczyszczalnia płaci kary
(odszkodowanie) za "zanieczyszczanie" wody.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus