|
Ta błędna definicja sztucznej muszki w naszym prawie jest od kilkudziesięciu lat. W 1997 r. nawet napisałem
artykuł na ten temat w czasopiśmie czytanym przez pracowników Dep. Rybołówstwa (Cios S., Nowe przepisy,
czyli dalszy ciąg zakazu połowu na streamera. Przegląd Rybacki, 23(5):39-42), ale są oni odporni na wiedzę,
mimo tego, iż niektórzy z nich zasiadali/ją we władzach PZW, a nawet otrzymywali wysokie odznaczenia. Taka
definicja dyskwalifikuje autora/ów przepisów, jeśli chodzi o jego/ich wiedzę przyrodniczą i wędkarską.
Nie da się stworzyć jednej prostej definicji sztucznej muszki, ponieważ to metoda decyduje o tym, czy łowimy na
muszkę, czy nie. Chodzi o odpowiednie wędzisko, sznur muchowy i kołowrotek, gdzie siłą noszącą przynętę jest
sznur, a nie jakieś obciążenie (to powinno być kryterium w przepisach). Połów z wykorzystaniem sztucznej
muszki, nawet spełniającej wymogi ustawowe, nie musi być połowem na muszkę. Dotyczy to zwłaszcza kuli
wodnej, pałeczki tyrolskiej, metody spławikowej, a także metody żyłkowej. Ten temat już przerabiano na zawodach
międzynarodowych (FIPS-Mouche) i zakazano metody żyłkowej. U nas odporność materii jest zbyt silna. Przez
pryzmat takich kwestii poznaje się dojrzałość intelektualną wędkarzy i twórców prawa.
|