|
SN: Sąd może przymusić do potwierdzenia autorstwa pomówienia na prowadzonych przez
operatora stronach
Sąd cywilny może przymusić portal internetowy do potwierdzenia autorstwa pomówienia na
prowadzonych przez operatora stronach. To ruch na korzyść pomówionych.
To istota czwartkowej uchwały Sądu Najwyższego, precedensowej dla spraw o ochronę dóbr
osobistych w internecie.
O rozstrzygnięcie, czy w takiej sprawie sąd może przymusić portal do ujawnienia danych autora
pomówienia w internecie, wystąpił gdański Sąd Apelacyjny.
ANONIMOWE OBELGI
Kwestia ta wynikła w sprawie o pomówienia między działaczami spółdzielni i osiedlowego
stowarzyszenia w Gdańsku na tle sporu o budowę dużego obiektu sportowego w okolicy. Część
nieprzychylnych czy wręcz obraźliwych określeń powódki była głoszona publicznie np. na
zebraniach, część na plakatach, a część pojawiała się w internecie, podpisywana różnymi nickami,
z których tylko jeden miał ustalonego posiadacza (jednego z dwóch pozwanych). Powódka
domagała się nakazania pozwanym zaprzestania naruszeń jej dóbr osobistych.
Sąd okręgowy orzekł jednak, że jako osoba publiczna powinna liczyć się z krytyką, że forma
wypowiedzi pozwanych nie naruszała akceptowanych granic publicznej krytyki „na poziomie
lokalnym". Ale powódka nie dała za wygraną, zarzucając m.in., że sąd nie skorzystał z dowodu w
postaci zobowiązania dostawcy internetu do ujawnienia danych abonentów podpisujących
obraźliwe dla niej wpisy czterema nickami, gdyż podejrzewała, że mogą należeć do pozwanych.
Sąd apelacyjny wezwał operatora internetu do wskazania danych autorów inkryminowanych
wpisów, ale spółka odmówiła, powołując się na tajemnicę telekomunikacyjną. W tej sytuacji zwrócił
się do SN z pytaniem, czy sąd cywilny może żądać wydania danych autorów treści prezentowanych
za pośrednictwem internetu, które mogą naruszać prawo. Na podstawie art. 159 ust. 2 pkt 4 prawa
telekomunikacyjnego, który pozwala ujawnić dane objęte tajemnicą, jeśli „będzie to konieczne z
powodów przewidzianych ustawą lub przepisami odrębnymi".
Nie ma wątpliwości, że taką możliwość ma sąd karny, ale większość takich spraw toczy się na
drodze cywilnej.
– Rozstrzygnięcie tej kwestii może przesądzić nie tylko wynik tej sprawy, ale i podobnych, nie
można zaś dopuszczać, by osoby naruszające prawo w sieci pozostawały bezkarne – to konkluzja
pytania do SN autorstwa sędziów Przemysława Banasika, Eweliny Jokiel i Ewy Tomaszewskiej z
Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
W sprawie zajęła stanowisko Prokuratura Krajowa, której zdaniem właściwą drogą postępowania
poszkodowanego winno być jego wystąpienie przed wytoczeniem procesu do UODO celem
zniesienia tajemnicy. Z kolei rzecznik praw obywatelskich stwierdził, że prywatność jest, owszem,
chroniona, ale ona i tajemnica telekomunikacyjna mogą być uchylone, gdy jest to konieczne dla
zagwarantowania realnego prawa do sądu. I ku temu stanowisku przychylił się Sąd Najwyższy w
uchwale.
REALNA OCHRONA
Marta Romańska, sędzia sprawozdawca, powiedziała w uzasadnieniu uchwały, że zasadą procesu
cywilnego jest to, że inicjujący go powód wskazuje pozwanego zdarzenia, za które ma odpowiadać,
i na tym etapie przed wszczęciem procesu właściwą drogą byłoby wystąpienie o uchylenie
tajemnicy. Ale już w procesie, kiedy wskazany jest sprawca i stawiane mu zarzuty (tu: wpisy), to sąd
cywilny może wystąpić do operatora o zweryfikowanie, czy są autorstwa pozwanego. Nie chodzi tu
zatem dosłownie o poszukiwanie winnego, ale o weryfikację, czy pozwany jest autorem
zaskarżonego wpisu.
SN zauważył, że kodeks cywilny nie wskazuje, jak gromadzić takie dowody, a życie wymusza nowe
narzędzia, np. tzw. roszczenie informacyjne w prawie autorskim (pozwalające skutecznie pozywać
piratów).
Sygnatura akt: III CZP 78/19
|