|
Piękne wspomnienia o wspaniałej osobie.
A można pisać dużo więcej: o lipieniach z tajnej rzeczki nagranych
na VHS, o pierwszej lince zrobionej z włóczki i butapreu. Te jego
opowieści o kluczykach w koszu na śmieci, o nawijarce zrobionej z
długopisu, ulubionych brązowych suchych muchach, na które łowił
we wszystkich porach roku (te do strimerowania to w innym
kolorze). O zawodach na których szybko złowił komplet, a na końcu
przyszedł z uklejkami w kieszeniach kamizelki..
Człowiek niezwykle skromny, serdeczny, w siwej kurtce,
jasnokremowej czapce i trampkach. Z Zajączkowskim łowiłem tylko
dwa może trzy razy na muchę na Sanie, ale za to później spotkaliśmy
się w Holandii. Przegadaliśmy tam wiele tematów, nie tylko tych
wędkarskich, ale i takich zwykłych codziennych, a czasem i
życiowych, choć wylewny to On nie był. Nauczył mnie palić ten swój
"intensywnie pachnący" tytoń i pokazał jak się łowi szczupaki w
holenderskich kanałach.
Ta smutna wiadomość dotarła do mnie wczoraj po południu.
Zdziwiło mnie to, że zmarł w Medyce, bo przez pewien czas był
nieuchwytny i trudno Go było zlokalizować (Przemyśl-Szczecin).
Nie zdążył pokazać mi tych lipieni i nie napiliśmy się "herbaty".
Pozostaniesz zawsze w naszej pamięci.
Do widzenia Piotrze J23.
|