|  | tzw. "zawodnik" losuje miejscówkę każdy z tzw. "zawodników"ma inny sprzęt
 każdy z tzw. "zawodników" ma inne przynęty
 ze złowioną, walczącą o życie żywą istotą leci do sędziego - pomiary!
 przy okazji dusi się, śluz traci, uszkadza skrzela mułem/piaskiem
 ryba - oby! - wraca do wody
 przeżyje czy nie przeżyje?
 
 i to jest sport?
 
 
 
 Pytanie absolutnie nie z tych tendencyjnych ani napastliwych, chcę zrozumieć "za" i "przeciw" po
 przeczytaniu mądrych i wyważonych argumentów.
 
 Odnoszę wrażenie, że zawody wędkarskie a co za nimi idzie koszty i wysiłek organizacyjny mają
 poparcie jedynie u niektórych działaczy, zawodników i może ich rodzin (chociaż to ostatnie
 niekoniecznie) a w ogólnej masie członków PZW istnieje przekonanie, ze finansują dobrą zabawę
 nielicznej grupy wybrańców. Czy ktoś może uczciwie, otwarcie i w pełni określić kto i w jakiej
 proporcji
 ponosi koszty spotu w PZW?
 
 Czy w obecnym stanie wód P&L organizowanie zawodów na wymierających populacjach ryb,
 często po
 wątpliwym prawnie a na pewno etycznie obniżeniu wymiaru nie jest efektem Titanica, w sytuacji gdy
 statek tonie ale orkiestra dalej gra i zabawa trwa w najlepsze?
 
 Więc wracając do pytania, jakie zalety i korzyści dla wód P&L zwykły członek PZW powinien
 dostrzec w
 organizacji tzw. sportu?
 
 |