|   | 
      
      "Jak się w jakiejś dzikiej krainie pojawi biały człowiek to od tego momentu jej dni są już policzone. W 
 kwestii przyzwoitości, jest pewna skala rzeki, poniżej której łowienie w niej ryb jest nie fair w stosunku 
 do nich." 
 Jak w wielu sprawach zgadzam się z Martem, tak tu mam inne zdanie i jego argumenty absolutnie mnie 
 nie przekonują. Owszem, ale to jeszcze zależy kim będzie ten człowiek i jaka będzie jego świadomość. 
 Nie umniejszam roli wiedzy książkowej, internetowej, ale proszę mi powiedzieć jak wyedukować małego 
 mieszczucha, a tacy już w naszym społeczeństwie przeważają, bez bezpośredniego kontaktu z małym 
 strumykiem lub bajorkiem, gdzie widać jak na dłoni jak one funkcjonują i jak krucha jest ich natura? 
 Mam czekać aż mój wnuk zacznie chodzić do szkoły, kiedyś na uczelnię, może zainteresuje się 
 wędkarstwem, może nie. Może trafi nad San, Dunajec, jakąś inną większą rzekę, gdzie zobaczy tylko 
 skutki szkodliwej działalności człowieka? Jak go nie zabiorę nad siurek i stawek, nie pokażę jego 
 mieszkańców, nie wytłumaczę jak ważną rolę spełniają, to ich los będzie łatwy do przewidzenia. A 
 nawet jak mu padnie pierwszy złowiony na muchówkę (jest i czeka na niego) pstrążek lub pierwszy 
 mały okonek wyjęty z bajorka spinningiem (też jest i na niego czeka), to też będzie to dla niego nauczką 
 na przyszłość. Granic przyzwoitości nie wyznacza wielkość rzeki i ryb, które w niej żyją, ale nasz 
 szacunek dla nich. 							 
			 |