|   | 
      
      Dla mnie to bez różnicy, niech każdy łowi na po swojemu rozumianą 
 muchę, byle w zgodzie z regulaminem. Ważne by nad wodą nie było 
 chamstwa, darcia gęby od rana "ku..a ale mi przyje..ł, upier..ł mi cały 
 przypon", nagrzanych od rana bełkoczących mądrali, pozerstwa i 
 szpanu, wjeżdżania samochodami prawie do rzeki bo d... nie chce 
 się ruszyć  50m, zbiorowych najazdów integracyjno-rozrywkowych i 
 syfu jaki po nich pozostaje. Sto razy wolę spotkać się nad wodą z 
 kulturalnym, trzeźwym i nienadętym nimfiarzem na krótko, niż 
 prostakiem dry or die po trzech piwach na śniadanie.							 
			 |