Dzisiaj w Mucznem jest konferencja poświęcona kondycji bieszczadzkich lasów.
Wnosimy o zaniechanie eksploatacji - znów się dowiem o sobie.
Zaniechać zapewne się nie da, bo z tego cała armia leśników i innych pracowników żyje.
Bardziej chodzi o sposób eksploatowania lasów, który prowadzi do tego, że las nie pełni swoich funkcji. Przy tym podlega samonarażeniu choćby na pożary przez wysychanie.
Lasy są drenowane z wody, żeby łatwiej było wjechać sprzętem po pojedyncze pnie drzew ... Drogi eksploatacyjne zmniejszają chłonnośc gruntu, a dodatkowo są odwadniane żeby pod cięzkimi maszynami i transportem nie niszczały ... Nic dziwnego, że potem las wysycha skoro i z niego wodę "spuszcza się do morza" ...
Eksploatowanie lasu w taki sposób, że wyciąga się pojedyncze drzewa jest korzystne dla leśników (nie dla lasu), bo formalnie zostaje taka sama "powierzchnia zalesiona", chociaż jest tam mniej drzew ...
Taki sposób eksploatacji sprawia też, że nie ma niższych pięter lasu, które są usuwane, bo utrudniają dostęp do pozyskiwanych drzew ... no i samo wyciąganie pni odbywa się często, w tych podgórskich warunkach, dolinami potoków, co dodatkowo potęguje destrukcję układu wodnego ...
Wiele by trzeba na ten temat mówić, trudno spodziewac się efektów, bo leśnicy to jedno z wielu "państwo w państwie", ale próbowac warto.
Powodzenia!!!
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski