W 1984, a o tym roku pisze Pan Józef, San z pewnością nie był wyłączony z wędkowania. Byłem jesienią
z moją przyszłą (i obecną). Wtedy pierwszy raz spotkałem Marka Trojanowskiego i Jacka Brodowskiego.
Pamiętam, że Marek zaliczył pływanie gdzieś w okolicy wyspy w Zwierzyniu (och ci elektrycy
).
Któregoś dnia powyżej ujścia Hoczewki widziałem taką ilość wychodzącej jętki, że czegoś takiego już
później i nigdzie nie spotkałem. Chyba dopiero wtedy przekonałem się ile ryb jest w Sanie.