|
należy zmienić kierunek z nisko efektywnego zarybiania czymkolwiek i stwarzać warunki do
naturalnego tarła.
W przypadku Sanu, moim zdaniem, nie ma co liczyć na tarło w rzece głównej. Istnieją(?) dobrze(?)
zorganizowane i chronione(?) tarliska w tzw. starym korycie powyżej wypływu z elektrowni ale jakoś nie
słyszałem o wynikach tareł, a szkoda. Na tak rozległą rzekę jaką jest San potrzeba pewnie kilku
dopływów ze stabilnymi tarliskami i warunkami by można było zrezygnować z zarybień. A w takiej np.
Hoczewce to mam wątpliwości czy miejscowa ludność w ogóle dopuści tarlaki do kopania gniazd nie
mówiąc o kontynuacji rozrodu. Podobnie pewnie jest na Olszanicy, Sanoczku, Osławie. Jak to wszystko
zorganizować i upilnować za 50€ od, przepraszam za wyrażenie, członka?
No i jak przeskoczyć, i tu należy uklęknąć, Biblię gospodarki rybackiej w PL czyli Święte Operaty,
których fundamentem są kwoty zarybieniowe?
|