|
Pane Marcinie,
A skąd wiedza, że nie było analiz, że to akcja chaotyczna i nerwowa? Myślę, że to zbyt pochopne stwierdzenie. Ja, pomimo, że lubię sobie złowić czasem jakąś łądną główkę twierdzę, pamiętając stare, dobre, głowatkowe czasy na Dunajcu, Popradzie i Sanie, że na OS San było jej za dużo w porównaniu do ilości i jakości pozostałych gatunków.
Nikt, nigdy i nigdzie nie deklarował, że OS San ma być matecznikiem głowacicy. Miał w założeniu być bazą tarlaków lipienia jak poniżej słusznie zauważył tomekz, również dać dodatkowe środki Okręgowi na fukcjonowanie ale przede wszystkim być superłowiskiem ryb łososiowatych i lipienia. Łowisko wtedy funkcjonuje dobrze gdy między innymi posiada zbilansowany, zrównoważony skład gatunkowy. W tym przypadku, o ile wogóle miał miejsce, gospodarz widocznie stwierdził, że ilość głowacicy rozchwiała tę równowagę i postanowił ją przywrócić. Naprawdę, nie uczmy ojca (Dyrektora ) dzieci robić i dyktować Mu czego matecznikiem ma być OS i kiedy mu wolno a kiedy nie dokonywać zabiegów związanych z prowadzoną gospodarką.
Pamiętajmy, że OS San to twór sztuczny, pozbawiony większości naturalnych mechanizmów regulacyjnych, w dużej mierze zależny od działań człowieka.
Co do spokoju jakiego głowacica zaznawała na OS to polegał on wyłącznie na tym, że nie dostawała w palnik po złowieniu, i mówimy tu tylko o legalnych połowach. Poza tym poddana została ogromnej presji wędkarskej, również w okresie ochronnym a nawet w czasie tarła.
Oczywiście, że ryby cierpią, jedne lądując w lodówkach, inne wielokrotnie podaczas spotkań z wędkarzami na łowiskach C&R, podczas sesji zdjęciowo-pomiarowych, wielominutowaych holi na zbyt delikatnych zestawach itp. Tak, wędkarstwo zawsze będzie związane z cierpieniem ryb.
Pyta Pan: ..... dlaczego i po co? W moim odczuciu po to by przywrócić właściwe proporcje.
|