|
Jeśli się nie mylę, to mam jeszcze taką wydaną przed 1975 pozycję na temat zwiększania produktywności
stawów, oczywiście było tego znacznie więcej i od dziesięcioleci każdy rybak stawowy wiedział jak to robić.
Kiedyś nawożono stawy gnojowicą, obornikiem, później zastąpiły je nawozy sztuczne. Sam ich (różnych)
rozrzuciłem pewnie kilkadziesiąt ton. Sprawa jasna. Dokładnie to samo dotyczy przecież nawożenia pół i rzek
poniżej hodowli, gdzie ryb zwykle jest wyraźnie więcej.
Jeśli chodzi San poniżej zbiorników to może niech Pan Józef przypomni jakie pstrągi tam łowiono (i na jakie
muchy )w połowie 70-tych i jak wyglądało dorzecze w tamtych czasach. No i jak wyglądały Bieszczady w
relacji z tymi dzisiejszymi. Ustrzyki Górne, Polańczyk, Solina, Czarne plus trochę mniejszych miejscowości.
Przy pojemności zbiorników, wtedy jeszcze nowych, nie mogły zaszkodzić Sanowi poniżej. Rozmawiałem z
ludźmi, którzy pamiętali jeszcze czasy przed powstaniem zbiorników i opowiadali mi o dużych pstrągach, które
łowili w Sanie i Solince na odcinkach dzisiejszej Soliny. Ponieważ niektórzy z nich "rybacząc" na Solinie i
widzieli nie jednego dużego pstrąga i troć z jeziora, więc nie wątpię w to, że wiedzieli jakiego pstrąga można
nazwać dużym. Oczywiście, że nie było ich tyle, ile jeszcze dziesięć lat temu, ale też presja była znikoma.
Czernica poniżej Czarnego. W pierwszej połowie 70-tych słynęła z dużych pstrągów i lipieni, widziałem zdjęcia
złowionych przez mojego przyjaciela i jego kolegów. Dużo później jeszcze też, ale Czarne długo było zwykłą
dziurą, co może Pan potwierdzić. Powyżej Czarnego duże pstrągi i lipienie, a w Białej pstrągi w tamtych
czasach też łowiono. A tam dostarczycielem ścieków (przez jezioro) był tylko Bały Bór i kilka małych
wioseczek.
Dobrzyca. W zasadzie jedynym źródłem ścieków był Wałcz, który zrzucał ścieki do jeziora. Pamiętam fatalne
zakwity z końca 60-tych. Z dużych pstrągów słynęła także z odcinka powyżej ujścia Pilawki, a lipienie
dochodziły do jeziora Machliny. Jak było poniżej Tarnowa w 80-tych dobrze obaj wiemy. Akwarium z tęczakami
od nastu centymetrów do podobno metra, masa tego była, jeździło się po mięcho. Potokowca dużo mniej,
podobnie lipienia. Te w zasadzie poniżej połączenia z Piławą. Dużo i duże. Jak wyglądało dno Dobrzycy
poniżej hodowli - lepiej nie wspominać. Piłława od Nadarzyc do Zabrodzia w zasadzie zawsze była rzeką
czystą, z dużymi pstrągami i lipieniami. Przy jej wielkości dopływ ścieków z Nadarzyc, Szwecji, Głowaczewa
chyba nie specjalnie jej pomagał i nie szkodził tym bardziej. Połaczone raczej już nie wróci do tamtego stanu.
Dzisiaj jest tam pewnie dziesiąta część tego, co było w 80-tych latach. Chociaż z oczywistych względów trudno
porównywać rzeki południa i północy, to Połączone chyba trochę przypomina Biały Dunajec. W zasadzie
pytania są dwa. Czy da się porównać ścieki z tamtych lat z dzisiejszymi i nie tyle chodzi o ich wielkość, ale o
to, co w sobie niosą? Po drugie - czy chcielibyśmy mieć jednak czyste rzeki godząc się z tym, że ilość ryb
będzie znacznie mniejsza? "Straszenie" nas, że kiedy powstaną kolejne oczyszczalnie będziemy łowić mniej?
Przyznam się, że tego nie pojmuję. To może zacznijmy wpuszczać więcej ścieków do Brdy, Wdy, Drawy i
innych jeszcze czystych rzek, niegdyś bardzo rybnych, dzisiaj w zasadzie zapomnianych przez wędkarzy?
Może tu jednak kiepska gospodarka okręgów doprowadziła do ich obecnego stanu? Szkoda, bo chociaż rzeki
południa nadal będą przyciągać wędkarzy, to jednak te byłby niezłą alternatywą. Bo potencjał mają. Jak
Połaczone kiedyś dla wędkarzy z Krakowa, Warszawy, Dolnego Śląska, Łodzi, Szczecina i wielu odległych
miejsc.
|