|
Zmierzchnięty skorek
Płacze pani już skorkowa w norce przy akacji,
Bo pan skorek przed dziewiątą miał być na kolacji,
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A już jest po szebenastej - i skoreczka ni ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na Sanowej rosie,
Sześć nimfetek nadziewanych w lipieniowym sosie,
Chruścik z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser – jest parkinson w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? może go napadli?
Siwe włoski oskubali, nowy Winston skradli?
To przez zazdrość! To był Dmychu z bandą forumiątek!
Wędka - głupstwo, bo se kupi, gloire to majątek!
Nagle zjawia się pan skorek, poświstuje, skacze...
Gdzieś ty łowił? Gdzieś ty rzucał? Przecież ja tu płaczę!
A pan skorek słodko mruczy: "Wybacz, o jam grzeszny,
Ale wieczór taki piękny, łowiłem po zmierzchu!"
|