|
My rozprawiamy o Dunajcu i postępie degradacji rzeki.
Tak się składa, że wczoraj łowiłem w Sole w znanej miejscowości. Śmieci, płachty cerat ze stołów( naliczyłem 3), worki brezentowe z ziemniaków, sprzęt RTV, butelki po piwie, napojach, kable i druty. Reszty nie wymienię.
Jeżdżę tam od ponad 20 lat. Nic się nie zmienia.
To jest myślenie wciąż takie samo i tego nic nie zmieni. Młode pokolenie uczy się od starszych i ma to generalnie w dupie... do tego myślenie, Rzeka jest nasza. Więc śmiem myśleć, że jak w rzece tak w obejściu.
Trzy tygodnie temu, spotkałem dwójkę młodych nad rzeką. Dziewczyna krzątała się w miejscu ich biwakowania a jej towarzysz organizował ognisko. Znudzony łowieniem przysiadłem i obserwowałem ich działania. Obydwoje palili papierosy i pomyślałem, że zwyczajnie zaśmiecą brzeg petami i bogu wie czym jeszcze. Zniechęcony wstałem i poszedłem wprost przed siebie czyli akurat na nich i... od dawna nie było mi tak głupio. Palili, no niestety ich wybór, ale mieli dwie popielniczki i wór na odpadki!
Z uśmiechem mnie przywitali i po paru uprzejmościach poszedłem dalej.
Wróciłem specjalnie wieczorem w to miejsce. Ich już tam nie było, nie było też żadnych śmieci, w tym też starych, pozbierali i swoje i cudze, a małe ognisko, które palili było zagaszone i przykryte kamieniami.
Czasem nie widzi się pozytywnych rzeczy a jednak one istnieją. Może jednak jedna jaskółka czyni nie wiosnę a przedwiośnie? A może wyjątek potwierdza regułę? A może warto zbierać śmieci po sobie i po innych?!
A może gdzieś w nas Nadesłany link: https://www.youtube.com/watch?v=eXzn0vjRJM4
|