|
Ja tam w każdym razie uważam, że przynajmniej troć wdzydzka to jednak coś innego. Sporo tego miałem
w rękach na przełomie 70/80. Podczas odłowów tarlaków z Soliny. Oczywiście trafiały się i jeziorowe
potoki. Różnice było widać gołym okiem. Widziałem też wiele ewidentnych potokowców, które nie zeszły
do jeziora po odbytym w rzece tarle. Miałem np. w rękach pstrąga Karola Napory, która to ryba chyba
przez rok była rekordem kraju. Pstrąg został złowiony w cofce Gwdy między Lędyczkiem a jeziorem
Podgaje.To był typowy potok wypasiony w jeziorze i raczej nikt co do tego nie miał wątpliwości/ m.innymi
Karol Leonowicz, Marian Paruzel i jeszcze kilkanaście osób/. A ten gliwicki chyba nie wiedział, że u nas
mogą brać tylko sztuczne. Oczywiście pewnie zgodnie z przepisami uwolniony.
|