|
Na dobranoc panie augustynowiczu chciałbym opowiedzieć panu bajkę. Dobry do niedawna
kolega ze studiów, stał się raptem moim wrogiem, tylko dlatego, że myśli, iż ja "wiem". Ale, to nie
jest sprawa mojego sumienia. Szczerze mówiąc, to jestem w tej chwili szczęśliwy, że od
dwudziestu lat nie pozostaję już w "branży". Daruję panu różne podłości, jednak tej "cipliwości"
wobec mojego niepełnosprawnego syna (o czym pan doskonale wiedział od kilkunastu lat, że
warunkuje moje życie, w tym zawodowe) - to nie wybaczę. Żegnam.
Mam sporo empati dla osób borykających się z niepełnosprawnością najbliższych.Cipliwość odnosi się tylko i
wyłącznie do Ciebie , osoby kłamliwie przywołującej niepełnosprawność syna w celu poniżenia mnie w
dyskusji.Pozdrowienia dla nieznanego wędkarza Szymona.mirek
|