|
Jacku,
Dopóki żyjemy w kraju, w którym przeciętny użytkownik posiadający Sage, Winstona lub Orvisa
szuka korzystnych dla siebie porozumień międzyokręgowych i z tego powodu zmienia miejsce
płacenia składek, tylko po to, aby zaoszczędzić na ochronie i zagospodarowaniu wód 60 - 250
zł, to nie mamy o czym mówić.
Na polskich forach wędkarskich jest setki użytkowników, którzy potępiają rozwiązania
"cantarowe", pisząc, że zalatuje to gumofilcem... i wyjaśniają tym rzekomo głupszym od nich,
że to co dobre musi kosztować... Ci sami ludzie nierzadko potrafią narzekać, że jest za drogo.
Ile AbOvo i Jeleński razem ze Swiss Contribution wsadzili kasy w krótki odcinek Raby? A jaki to
jest procent powierzchni całkowitej wszystkich krajowych wód P&L???
Niech ludzie robią ze swoimi pieniędzmi co im się żywnie podoba. Ale te nasze łowiska to jest
gorzej niż wystrugana nad rzeką leszczyna z linką od snopowiązałek. Wędkarz nad taką
studnią z markowym kijem w łapie wygląda za przeproszeniem jak ktoś, kto się zgubił na
imprezie.
Statystyczny polski wędkarz bardziej szanuje markowy sprzęt niż dobre i zadbane łowiska.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Jest sporo racji w tym o czym piszesz, ale trochę wyluzuj. Ludzie sami potrafią myśleć, ale niechętnie zmieniają swoje poglądy, kiedy wywierana jest na nich presja. Zauważ, że większość wędkarzy chce być tylko klientami . Nie interesują się problemami, z jakimi zmaga się użytkownik rybacki. Wolą zapłacić wymaganą składkę lub inną opłatę i mieć święty spokój. Tu potrzeba jest innego stanu świadomości, że to jest mój kraj, moje rzeki i moje ryby. No i równocześnie podejmować działania wg. prostej zasady, " jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz". Jest tylko jeden problem, że młoda fala wędkarzy potrafi bardzo szybko się zniechęcić, ponieważ skostniała struktura PZW ma w swoim gronie ogromną armię oportunistów. Ci ludzie są niereformowalni i potrafią swą przypadłością zarażać następne pokolenia. Dlatego nie dziw się, że wielu, którzy tego doświadczyli, ma wszystko w dupie i pozostaje zwykłymi luzakami. Jeżdżą tam gdzie chcą, gdzie pływają jeszcze ryby i potrafią za tą przyjemność zapłacić spore pieniądze.
pozdrawiam
jp
|