|
"poprzez zluzowanie linki, by się sam odpiął"
Też trafne, oczywiście w sytuacji, gdy już widać, że to pstrąg
Kiedyś, w październiku, miałem inną przygodę z niechcianym przyłowem - zestaw lipieniowy, żyłka
0,12, mucha-mikrus. Czuję zaczep. Coś tam szarpię, podciągam, pstrykam. Zaczep drgną. Przez chwilę
myślałem, że udało mi się oderwać od dna jakąś kłodę/dużą gałąź. Ku mojemu zdziwieniu ta "kłoda"
zaczęła przesuwać się ... pod prąd wody. Nie trwało to długo, nic nie luzowałem, nie naprężałem,
zestaw strzelił jak gumka od majtek. Do dzisiaj pamiętam ten tępy opór, żadnych drgań, spazmów, tylko
posuwisty ruch do przodu z siłą parowozu. Moim zdaniem, ni mniej ni więcej, tylko duża troć.
|