|
I podziękowania za to, że San jeszcze żyje.
Hmm, można iść dalej w tym „umiarkowanym” zadowoleniu i cieszyć się, że wciąż można wejść do wody bez obawy o rozpuszczenie obuwia. Kiedyś może tak być, że wędkarze będą licytować się na linki, żyłki itd „ściekoodporne” rzucając oczywiście z brzegu.
Piszecie, że nie ma ryby. Naturalną rzeczą jest, że są sezony lepsze i gorsze, a niektóre bywają całkiem złe. Pamiętam, z czasów gdy rocznie łowiło na wodach P&L tyle ludzi ile dziś tygodniowo, sezony gdy z jakichś, nieznanych powodów naprawdę trudno było o rybę miarową.
Zgadza się. Kiedyś na sezon trafiał się zły tydzień. Obecnie zmierzamy do dobrego tygodnia na sezon. Ktoś kto okazjonalnie łowi i ma sukcesy powinien grać w totka, ma duże szanse na główną nagrodę.
Poza tym pewnych kolegom ewidentnie poprzewracało się w dupach, jeżeli chodzi o definicję "braku ryb".
Chcecie zobaczyć jak taki brak naprawdę wygląda? Zapraszam na Dunajec do Łopusznej, ewentualnie Rabę poniżej Gdowa, a z tego co piszą Koledzy z pd-zach, i tam znalazło by się kilka rybnych pustyń dla porównania.
Obecnie to miejsca dla ortodoksów religijnych. Pełny kontakt z bogiem czyli istotą obecną choć nienamacalną (ryby?). Oczywiście niewierzący też znajdą radość z łowienia w takich wodach, tych uraduje cisza i spokój i cisza. Ci pomiędzy mają gorzej , bez samookreślenia wyższych potrzeb zawsze jest niezadowolenie ze wszystkiego.
|