f l y f i s h i n g . p l 2024.04.26
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Czy fly fishing to bujda, a ryb po prostu nie ma?. Autor: Piętek. Czas 2024-04-22 08:26:18.


poprzednia wiadomosc Odp: Raba : : nadesłane przez Józef Jeleński (postów: 1782) dnia 2016-11-21 08:27:11 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  Rada Ochrony Przyrody dała pozytywną opinię. A to między innymi dlatego, że gdyby tryploidy (czyli niepłodne samice) tęczaka nie były na łowisku (czyli czterokilometrowym odcinku rzeki) wpuszczane, to użytkownik rybacki poszedłby z torbami, bo ze względów środowiskowych lipień zaniknął na górnje Rabie z powodu zbyt wysokiej temperatury w lecie. Obwód utrzymuje się sam, a pstrągi potokowe łowić można tak pomiędzy marcem a majem, czyli kto kupi roczną licencję? Mamy rasę myślenicką, którą i tak trzeba wypuszczać (całkowita ochrona): czyli wtedy, kiedy potokowe pstrągi biorą wędkarz może zabrać jednego nierasowego potoka lub tęczaka. Rasowe mają rozmnażać się same. W lecie łososiowate nie biorą (temperatura) a jesienią okres ochronny na wszystkie potokowce, który wtedy ma szanse pójść na tarło do dopływów - bo zapory zburzone za szwajcarskie pieniadze, czyli rzeka wolna i tęczaki nie konkurują przez te kilka dni pomiedzy wpuszczeniem a złowieniem.

No a bez dotacji z zewnątrz nie byłoby możliwe utrzymanie obwodu za te kilkadziesiąt dni łowiska na 1/5 obwodu, i to w okresie kiedy zazwyczaj występuje powódź: szans nie ma. Czyli najpierw dotacja ze Szwajcarii na wyburzenie zapór, a potem coroczna dotacja, bo wędkarzonm znudziło się zabierać ryby? To może wtedy użytkownik rybacki wcale niepotrzebny ?
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Raba [29] 21.11 10:16
 
Witam, nie wiem co tym pseudo tak strasznie miesza ten teczak?

Wczesniej P. Jelenski objasnil i podal słuszne argumenty dot.problemu komercyjności lowiska, a ja dodam;
objechałem pol swiata za rybami, jestem wspolwlascicielem 9 km rzeki w Austrii i w 95 % rzek spotykałem teczaki Z ZARYBIENIA !!!
Nikomu to nie przeszkadza, wręcz odwrotnie i nie sa to żadne prosiaki z hodowli, a jeżeli tak, to, jak nazwac wpuszczane potoki o dlugosci 40+ ??? Tu wszystko ok ?

Panowie, zastanowcie się co wy chcecie ?

Gatunek wprowadzony itd. z tych argumentow smieja się dawno ci, którzy to spróbowali ( w "mojej" rzece 40 lat temu) i tam maja się dobrze potokowce, lipienie, palie, glowatki, glowacze,klenie, jelce i tez okonie !

To bezrybie czynicie WY, a nie ryby wpuszczone obcego gatunku !
 
  Odp: Raba [6] 21.11 12:03
 
Ot i cała odpowiedź, również na dyskusje toczone poniżej.

pozdrawiam
Piotr Konieczny
 
  Odp: Raba [5] 21.11 13:42
 
Panowie może jednak warto zachować pewne proporcje, bo brakuje mi już tylko tego, aby za chwilę
ktoś napisał jeszcze, iż: to szeregowi wędkarze ponoszą odpowiedzialność za istniejący system
gospodarowania obwodami rybackimi premiujący podmioty, które oferują najwyższy poziom zarybien,
to oni piszą operaty oraz je opiniują oraz to przez nich skutecznie udało się skasować większość
lokalnych adaptacji pstrągów potokowych i troci wędrownych.
Naprawdę szeregowy nie decyduje, ale ufa i musi słuchac kompetentnych generałów, którzy powinni
wiedzieć co robią i być fachowcami. Powinni być, ponieważ nawet szeregowy ma prawo oczekiwać a
nawet wymagać, że będzie dowodzony przez kogoś kto zna się na tym co robi. Pozdrawiam.
 
  Odp: Raba [4] 21.11 19:20
 

Właśnie masz przed sobą takiego generała, który nie tylko wie co i jak ale i chce mu się jeszcze działać. Pozawierał odpowiednie sojusze, dał sobie radę z zaporami i drogowcami. Dosypał żwir, zrobił wszystko jak trzeba. Chroni to co mu jeszcze zostało jak może - z bólem serca zrezygnował z pewnych rzeczy. Coż Pana Boga nie przeskoczy, biologii pstrąga i lipienia również. Ale dla wędkarzy zrobiłby wszystko by tylko byli zadowoleni z jego pracy. Więc może tęczowe, aby łowili byli zadowoleni. Stara sie załatwić wszystko formalnie. I co? Nic, czytaj powyżej.

Wpuszczanie w niektóre miejsca tęczaków to zbrodnia. Ale w niektórych wodach przy obecnych uwarunkowaniach to chyba jedyne wyjście by coś łowić.
 
  Odp: Raba [0] 21.11 19:37
 
Dokładnie też tak to widzę.
pozdrawiam,
Krzysiek
 
  Odp: Raba [2] 22.11 07:37
 
Z całym szacunkiem dla Pana dokonań, umiejętności i pracy którą Pan wykonuje w sposób należyty na etacie
Dyrektora Biura Okręgu to nie Pana miałem na myśli pisząc o tej wysokiej szarży. Raczej chodziło mi o
ekspertów w tej dziedzinie posiadających wysokie tytuły i dorobek naukowy, którzy doradzali pracodawcom
podczas tworzenia UoRŚ, zasiadają w zespołach doradczych właściwego ministra, zajmują się
gospodarowanie rybami wedrownymi w naszym kraju itd. no krótko mówiąc chodziło mi o tych, którzy mają
możliwość kreowania rzeczywistości, którą później zastajemy nad naszymi obwodami rybackimi
gospodarowanymi w oparciu o kwoty zarybieniowe ze wszystkimi konsekwencjami z tym związanymi. Miłego
dnia.
 
  Odp: Raba [0] 22.11 07:43
 
Powinno być prawodawcom a nie pracodawcom
 
  Odp: Raba [0] 23.11 10:30
 
Ani mi przez myśl nie przeszło...
 
  Odp: Raba [21] 21.11 16:04
 
Kolego willi australia to nie polska z tego co pamietam tamtejsze wody zarybiono taż karpiem i teraz jest to tragedia o królikach nie wspomne. Ja też byłem na rybach w paru miejscach i wiem że tylko łowiska komercyjne zarybia się tęczakiem ale jest wiele rzek w których jest to zabronione i tyle. U nas za czasów komuny zarybiano niektóre rzeki tęczakiem i żródlakiem i chwa i chwała że teraz już sie tego nie robi bo nie było to korzystne dla pstrąga potokowego i tyle to jest fakt. W australi możecie sobie wpuszczać do rzek co tam chcecie tołpygi karpie i inne paskudztwa a tu na szczęście nie australia i ja zdecydowanie wolę aby nzsze rzeki były pełne pięknie ubarwionych potików niż brzydkich tęczaków i to jeszcze prosiaków jak napisałem z chodowli.
 
  @ mundek i @ willi [9] 21.11 16:25
 
Austrii - nie Australii


a jaka to rzeka w Austrii?
jakie ceny?


 
  Odp: @ mundek i @ willi [8] 22.11 08:51
 
To rzeka Enns w gornym odcinku.
Cena licencji dziennej 50 Euro jeżeli masz wynajęty nocleg w lokalnej gminie, 3 dniówki 90 euro. Limit dzienny 3 ryby - nie wolno brac gościom głowacicy i lipieni i o dziwo wszystko funkcjonuje.
Kuriozalnym jest, ze ci sami, którzy na forum wypowiadają się pogardliwie o prosiakach, placa te 5 dych i sa bardzo, bardzo szczęśliwi kiedy mogą zobaczyć w wodzie teczaka 3-5 kg, a nie wspomnę o ich radości, kiedy taka rybke trzymają w rekach do zdjęcia.
Dziwnym tez jest, ze akceptują zakaz brodzenia w czasie tarla (lipien, potok, tylko wedkowanie z brzegu) a w kraju MUSZA stanac rybie na glowie,a przynajmniej wejść na gniazdo, żeby zobaczyć czy się wyciera.
 
  Odp: @ mundek i @ willi [2] 22.11 09:05
 
Ps.: ci sami goście akceptują tez zasade "jeden haczyk" bezzadziorowy.
 
  @ willi [0] 22.11 09:17
 
przyślij proszę więcej informacji na wz1006(małpa)wp.pl

może z Kumplami wybierzemy się na wiosnę do Austrii
 
  Odp: @ mundek i @ willi [0] 23.11 15:07
 
mogę też prosić info na maila o tej rzece? Chętnie odwiedzę ten odcinek maciej@zonity.pl
 
  Odp: @ mundek i @ willi [2] 22.11 09:37
 

To rzeka Enns w gornym odcinku.
Cena licencji dziennej 50 Euro jeżeli masz wynajęty nocleg w lokalnej gminie, 3 dniówki 90 euro. Limit dzienny
3 ryby - nie wolno brac gościom głowacicy i lipieni i o dziwo wszystko funkcjonuje.
Kuriozalnym jest, ze ci sami, którzy na forum wypowiadają się pogardliwie o prosiakach, placa te 5 dych i sa
bardzo, bardzo szczęśliwi kiedy mogą zobaczyć w wodzie teczaka 3-5 kg, a nie wspomnę o ich radości, kiedy
taka rybke trzymają w rekach do zdjęcia.
Dziwnym tez jest, ze akceptują zakaz brodzenia w czasie tarla (lipien, potok, tylko wedkowanie z brzegu) a w
kraju MUSZA stanac rybie na glowie,a przynajmniej wejść na gniazdo, żeby zobaczyć czy się wyciera.


Widzisz Willi w jak zacofanym kraju musimy żyć i walczyć aby cos w naszych wodach jeszcze było.

Najważniejsze zdanie z Twojego wpisu: "nie wolno brać gościom glowacicy i lipienia" .

Za to niejedni z przyjezdnych utopiliby mnie, gdy pisze o takim wlasnie zakazie dotyczącym korzystania z wód.
Każdy niech dba o swoje a inni niech bedą tylko wyróżnionymi że mogą z nich korzystać. Oczywiscie za
odpowiednia opłatą gwarantującą jakość wędkowania ale szanując "towar" opiekuna i nie zabijając ryb.

Niby zbliżamy sie do świata lub w nim jesteśmy sprzetowo i z umiejętnościami fly fishingu, a jednak słoma z
gumofilcow dalej wystaje a w głowach dalej poziom myślenia z PRL-u. I to nie ludzi zwanych czesto przez
"elitę", gumofilcami czy wieśniakami z nad miejscowych wód a ludzi wyposażonych w najlepszy światowy
sprzęt.
 
  Odp: @ mundek i @ willi [1] 22.11 18:54
 
@Trout, ty to masz "hopla" z tymi przyjezdnymi. Na zarybieniu byłeś?
 
  Odp: @ mundek i @ willi [0] 22.11 20:10
 

Nie nadaje sie na razie do niczego wiec i na żadnym zarybienia nie byłem.

Co do hopla, chodzi o poszanowanie czyjegoś produktu i sukcesu.
Powtórzę po raz kolejny, może nie czytałeś. Ja jadąc na ryby na Slowacje, Szwecję, Niemcy, Pomorze,
Roztocze czy gdziekolwiek mnie ktos zaprosi, nie myśle nawet o zabiciu czegoś, co ktos mi zaproponował jako
rozrywkę i chwile radości. Tak to odbieram i chcialbym aby kazdy kto przyjeżdża na doskonałe wody, rownież
tak do tego podchodził.

Zakaz zabijania lipienia pokazał co sie zmieniło na Sanie.
Proponuje wprowadzić zakaz który Tobie i wielu nie za bardzo podchodzi, skoro nie potrafimy wprowadzić
całkowitego "No Kill" na wybranych odcinkach wód i zobaczymy co sie zmieni.

Kolega Willi potwierdził tylko moje doswiadczenia z wód niemieckich, za którymi zaczynam tęsknić coraz
bardziej, choć na poczatku mocno mnie denerwowały.
U nas w Polsce jest jeszcze zwyczaj na zbiorową odpowiedzialność (co mnie rozpier****) oraz na "wszystko
jest wszystkich i wspólne". Ja wiem natomiast że "coś co jest wszystkich jest niczyje".

Tyle Marku.
Pozdrawiam.
 
  Odp: @ mundek i @ willi [1] 22.11 10:45
 
To rzeka Enns w gornym odcinku.
Cena licencji dziennej 50 Euro jeżeli masz wynajęty nocleg w lokalnej gminie, 3 dniówki 90 euro. Limit dzienny 3 ryby - nie wolno brac gościom głowacicy i lipieni i o dziwo wszystko funkcjonuje.


Willi,
Dla pełni obrazu, proszę jeszcze o kilka zdań nt. kar jakie w Austrii czekają delikwentów próbujących łamać przepisy.
Dzięki.
 
  Odp: @ mundek i @ willi [0] 22.11 17:32
 
Nie będę rozwijal tego watku, bo trudno o porównania.
Wynika to z prawa własności - w Austrii w gestii państwa znajduje się ok. 20 % gruntow, wod jeszcze mniej. wszystkie wody wędkarsko interesujące sa w gesti prywatnej a wiec, np. zabieranie ryb to ordynarna kradzież !
Tak jest tez z grzybami, gdzie wlasciciel lasu nie zgadza się na ich zbieranie.

 
  Odp: Raba [10] 21.11 17:59
 
Witam,
Które to rzeki zarybiano tęczakiem i przyniosły negatywne skutki dla rodzimego pstrąga? Kiedyś zarybiano teczakiem Szreniawe, może ktoś wtedy łowił to niech się wypowie czy miało to negatywny wpływ na potoki. Na Rabie u JJ miałem przez 2 lata roczną licencję. Jak nie weszły ze zbiornika to nie było po co tam jechać(90% zarybienia wyławiano przez 2 tygodnie). Dokładnie było tak jak wyżej opisał sam właściciel. Po co nam rzeki bez ryb? Oczywiście są rzeki,odcinki, na których nie powinno się wpuszczać żadnych ryb hodowlanych np Białka Tatrzańska.
pozdrawiam
 
  Odp: Raba [9] 21.11 19:01
 
Czy ja pisałem że rzeki mają być bez ryb poczytaj z uwagą pisałem żeby były rybne ale żeby w nich pływały pstrągi potokowe a nie tęczaki. Widzę że dla kolegi krzysia ważne jest mięcho które sie z wody wyciągnie a dla mnie wedkarstwo to coś więcej obcowanie z przyrodą itp. A jeśli chodzi o zarybianie tęczakiem to zarybiano kiedyś rzeki na przykład pomorskie i w nich populacja potoka znacznie się zmniejszyła dlatego tego zaniechano. Takim negatywnym przykładem jest dzisiaj czarna przemsza gdzie zarybia się tęczakiem a potok praktycznie zanika. Ale są ludzie którzy lubią łowić tęczaki
 
  Odp: Raba [8] 21.11 19:26
 
Ehhhh,
Proszę podpowiedzieć właścicielom CP jak maja to zrobić żeby w tej rzece pływały same dzikie potokowe!! Również proszę napisać maila Panu Józefowi Jeleńskiemu i wyjaśnić mu co źle robi, że na jego odcinku Raby (mówię tu o 4km) nie pływają dzikie potokowe w zadowalającej liczbie dla wędkarzy! Poprostu są dzisiaj odcinki rzek, na których albo będzie ryba hodowlana (bez znaczenie dla mnie jest czy wpuszcza się teczaka czy potoka selekta, wolałbym teczaka bo jest o połowę tańszy)albo nic nie będzie. W rzekach, które maja potencjał na efektywne tarło trzeba je w 100% chronić i zawsze byłem za zakazem jakichkolwiek zarybień.Skoro teczak jest taki zły to kolega powinien się cieszyć , że jeździłem je zabijać nad Rabę!!
 
  Odp: Raba [7] 21.11 19:49
 
Tak to wygląda, niestety ale duża ilość lokalnych adaptacji pstrągów potokowych oraz niestety troci w
pomorskich rzekach też, już nie istnieje. No więc ryby tego gatunku występują w tych dorzeczach tylko dzięki
zarybieniom i nie ma co marzyć o tym, że w bliższej a niewykluczone i dalszej perspektywie utworzą
samoutrzymujace się populacje. Racjonalnie rzecz ujmując wybór jest jak między dżumą a cholerą tzn. między
hodowlanym tęczakim a hodowlanym, nieautochtonicznym pstrągiem potokowymi. Aczkolwiek rzeczywiście
obowiązują regulację prawne w tym zakresie. Lepiej już było.
 
  Odp: Raba [6] 21.11 20:50
 
Tu na Rabie mamy akurat sytuację, że na 8 km Raby i 8 km Krzczonówki mamy do zaoferowania wędkarzom wyłącznie pstrągi pochodzące z tego samego obwodu,w tym około 30% rasy myślenickiej, uznawanej przez niektórych za starą, autochtoniczna populację wolną od wpływów zarybieniowych ponad stuletnich. To wszystko jako łowisko no-kill, w obszarze Natura 2000, dostepne dla członków Stowarzysznia Ab Ovo oraz członków uczestników, oplacających taką samą składkę roczną, ale nie mających prawa głosu.

Natomiast na 8 km rzeki mamy jakby "rasowe" pstrągi potokowe i "ordynarne" pstrągi potokowe. Mogą się one rozmnażać w rzece i we własnym dopływie w którym się same rozmnażają, ale wędkarzom wolno zabierać wyłącznie "ordynarne" pstrągi, których pochodzenie trudno im rozpoznać. Bo "rasowe" mają nieliczne czerwone kropki na płetwie grzbietowej, a "ordynarne" tylko czarne kropki na płetwie grzbietowej. Stąd wędkarz zabierając "ordynarnego" pstrąga potokowego będą mieli satysfakcję, że się przyczynili do zachowania starej, "rasowej" i dzikiej populacji samodzielnie rozmnażającego się pstrąga.

To tak przez dwa miesiące, czyli w kwietniu i maju. W czerwcu jest już zbyt ciepla woda aż do sierpnia, a od września obowiązuje okres ochronny pstrąga potokowego do lutego. Czyli, żeby wędkarz mógł po coś się zjawić nad Rabą w pozostałych miesiącach roku trzeba mu dać namiastkę łososia, pojawiającego się nie z woli Najwyższego, tylko z woli użytkownika rybackiego, a za zgodą właściwych władz i ciał opinodawczych. Bo lipienia nie ma i nie będzie w Rabie, właśnie ze względu na temperaturę wody.

No i stąd ten tęczak, ale nie taki z tuczu, tylko z kontrolowanej hodowli niepłodnych osobników, tryploidalnych samic, które nie są wstanie wydać potomstwa. Za opinię dopuszczająca zapłaciłem 940,00 PLN i dostałem ją po dwóch latach oczekiwania. Teraz czekam na zezwolenia z ministerstwa. Zapewne będą w nim te same warunki co w opinii: tylko tryploidy około 0,5 kg, po 100 kg, tylko 600 kg rocznie, monitoring czy nie wywędrowują w teren obszaru Natura 2000 i czy nie zagrażają innym rybom (raz w roku, w terminie 14 dni od wpuszczenia: odłowy kontrolne, biotelemetria lub znakowanie zewnętrzne), pełna dokumentacja weterynaryjna, zarybienia tylko po wyłowieniu 60% wyłowionych osobników. Czyli jakby wedkarze byli przeciwni tęczakom, muszą je wszystkie wypuszczać, bo wtedy jie będę mógł wpuścić nastepnej porcji.

Dzięki temu pstrągi będą się rozmnażać same w Rabie z dopływami, dziczeć i nabierać "rasowego" wyglądu, bo zarybień pstrągiem potokowym z zewnątrz, które zagrażąją naturalnym potokowcom nie będzie. Będzie tylko wypuszczanie nadmiaru populacji "rasowej" hodowanej "ex situ", czyli określonej ilości dużych, poprodukcyjnych tarlaków, średniej wielkości selektów (głównie mleczaków) oraz nadmiaru wylęgu i narybku ponad potrzeby tej hodowli. Teraz chyba jasne po co jest ten tęczak?
 
  Odp: Raba [1] 21.11 23:05
 
Cel szczytny żeby tylko bez tęczaków i oby zarybianie tęczakiem nie zaszkodziło naturalnej populacji potoka choć myślę że będzie tak jak na innych rzekach gdzie tęczakiem zarybiano i że dla potoka to niczym dobrym sie nie skończy.Kilkanaście lat temu z chodowli na rzece piławie uciekło sporo pstrąga tęczowego co prawda jak się koledzy dowiedzieli to sporo tych tęczaków wyłowili jednak te które zostały zniszczyły populację potokowca i potem prawie go już nie było oby rabie się to nie przytrafiło .Ja osobiście wolałem gdy w rzece pływały piękne potokowce.
 
  Odp: Raba [0] 22.11 08:06
 
A łososie? były - a nie ma. Tęczak dla wędkarza zastępuje i łososia i lipienia przez 12 miesięcy w roku, a na górnej Rabie do tego jeszcze nie będzie się mógł rozmnażać, czyli nie zaszkodzi potokowcowi. Zarybianie potokowcem z zewnętrznych źródeł zabija różnorodność biologiczną miejscowej populacji, czyli bardziej szkodzi niż pomaga dzikiej, samoutrzymującej się populacji. Podejście mamy różne, ja stawiam na naturę i ekonomię, a mniej na wydajność i estetykę.
 
  Odp: Raba [3] 24.11 10:10
 
Panie Józefie - dlaczego tylko triploidalne samice? Nie rozumiem. Gdzieś czytałem (WW), że u
nas tęczaki nie rozmnażają się naturalnie, więc dlaczego nie samce?
Ukłony
 
  Odp: Raba [1] 24.11 19:45
 
Zapewne Pan Józef poda precyzyjną odpowiedź,
Mi na chłopski rozum przychodzi krzyżówka,która może powstać w wyniku tarła ryb , które odbywa się na
zewnątrz;) jak się znajdzie jakiś zboczeniec tęczak, który zapyli to powstanie hybryda, na dodatek bezpłodna ;)
i wtedy będzie lipa bo jurny tęczok;)poczuje się pewnie a nie będzie go kto miał pozbawić kutasa;;;)))
Natura pewnie poradzi sobie z takim przebiegiem zdarzeń ale zakochana samica bedzię mieć dylemat i czy bedzie
kochać swoje potomstwo...
 
  Odp: Raba [0] 25.11 20:42
 
Obawiam się, że tryploidyzacja pstraga tęczowego jest niestety zbyt skuteczna. Podobno na inne gatunki pstrąga metody tryploidyzacji bywają mniej skurteczne. Tutaj jest 100 na 100. Żyje, wzrasta, je aż do śmierci, a ikry nie produkuje.
Kiedyś tryploidy (triploidy) były omawiane na tym forum, podaję link poniżej
 
  Odp: Raba [0] 25.11 20:30
 
Po to, żeby nie mogła odpowiedzieć "nie" Rada Ochrony Przyrody. Bo na końcu wszystkiego jak plemnik połączy się z jajem to embrion sie rozwija i istnieje uzasadaniona obawa, że larwa pstrąga sie rozwinie. Ponieważ w okolicy jest hodowca, który takie samice ma, są smaczne, piękne i nie mmarnują paszy na produkcję ikry - a więc lepiej się opłacają w hodowli - no to nawet mi nie liczy za nie drożej niż ktoś inny za zwykłe tęczaki. Proste.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus