|
zanim wybudowano zaporę na Dunajcu w Sromowcach, słyszałem opowieści wędkarzy o tym jak Dunajec porywał niedoświadczonych wędkarzy i ich topił. w Kłodnym powyżej Tylmanowej łowiłem po drugiej stronie od ulicy przed murem. wody miałem do kolan. byłem w polskich spodniach gumowych bez filcu na podeszwie. na tej płytkiej wodzie poślizgnąłem się ,a silny prąd wody zaczął mnie unosić. nie widziałem co zrobić , nogi mi wyniosło do góry, a głowa poszła w dół , z wody wystawały duże kamienie. odruchowo wypuściłem wędkę z ręki. widziałem, że za chwilę uderzę w któryś wystający kamień. ale wykorzystałem to ,że nogi miałem w górze ,uniesione przez powietrze w spodnio butach, i zacząłem przebierać rękami po dnie , jak piesek i omijać kamienie. przy słabszym prądzie wody wyłożyłem się na bok , i zatrzymałem. ufff...uderzyłbym głową o kamień jeden albo drugi i po mnie na wodzie do kolan. od tamtej pory tylko raz poślizgnąłęm się na podeszwie filcowej na Sanie. grzmotnąłem o kamienie kolanami i dziurę w neoprenach zrobiłem . kiepski filc na podeszwie albo inne glony na kamieniach jak na Dunajcu.
|