|
Barani czas.
"Choć nie będzie to kolęda,
Niech ją każdy zapamięta.
Bo, to będzie piosnka o tym,
Jak u starszych wzrost głupoty
Wywołują wszelkie święta,
Ucząc durnot już dziecięta.
Idę sobie, tak jak co dzień,
Do sklepiku a tu złodziej
Wkłada rękę babie w torbę!
Widząc że zbój, raz go w mordę.
Baba wdzięczna prawie klęka.
Zrozumiałem, będzie "miękka."
I dziękuje, i całuje (tfu).
Jak dziękować "wie" gdyż czuje
Potrzeb kilka, tych od święta
Gdyż od święta bywa "cięta".
Bo urodą, to nie grzeszy.
Mierżąc, ta uległość cieszy (tfu).
Wchodzę do sklepiku mego
Szybciej wszak wychodzę z niego.
Tłumy, tłumy. No cóż święta
Każdy coś tam nie pamięta.
Jednak coś tam kupić musi,
Strach przed żoną mocno dusi.
Tak po szóstym sklepie bliskim
Jak ten baran głosem niskim
Wzywam taxi: "Wódkę, proszę."
Dzięki taxi święta znoszę.
Święta wiernym, to wyżerka
A przesłaniem brudna ścierka,
Którą otłuszczone ryje
Już po świętach świętość zmyje."
|