|
przyznam szczerze, że kilka ryb zabiłem..... bo znajomi , rodzina, grill etc. chcieli rybkę , a ja niby
frajer, bo wypuszczam .....w każdym z nas drzemią pierwotne instynkty i czasem nawet
podswiadomie chcemy, żeby jakaś fajna ryba nie nadawała się do reanimacji po to , zeby mozna
ją zabrać i zjeść .... ale tak szczerze, od serca, żadna złowiona ryba przeze mnie mi nie
smakowała ... jak je zabijałem, to wydawało mi się , że na mnie patrzy i jestem ich ostatnim
obrazem , katem i tym , który kończy jej żywot .... zdaję sobie sprawę , że wpierdalamy
wszystko , co się da , bo jesteśmy na szczycie łańcucha pokarmowego, ale chociaż bądzmy
wspaniałomyślni , empatyczni i współczujący, kiedy mamy pełne brzuchy i cieszmy się tą naszą
wspaniałomyślnością , dla nich, która sprawia nam radość z obcowania z naturą....
|