|
Na nokillach raz w roku można by zrobić zawody na bitej rybie. Na spokojnie z koszykami. Tak żeby nie biegać po kamieniach do sędziego i żeby przekąsić lipka lub pstrąga. Do tego dobre białe wino.
Taki wędkarski "Hubertus"
Krzysztof, jestem pod wrazeniem.
Tak szczerze mowiac to swietny pomysl. Wedkujemy caly rok z zasada "No kill", a w odpowiednim czasie zawody i impreza na duza skale i nie dosc ze wiekszosc wedkarzy bedzie obecna to wszelkie rywalizacje, realizacje limitu polowu, kontrola ubytku poglowia ryb, kiermasz wedkarski, rozno, wymiana doswiadczen, pomyslow, itp. itd.
Raz w roku, ale zaje..ta i wszechstronna impreza, a przy okazji wszyscy beda sie znali osobiscie.
Popieram takie rozwiazanie. Kazdy klub powinien cos takiego organizowac. oddzielna impreza (nawet w tym samym dniu ) dla splawikarzy, karpiarzy, spiningistow, muszkarzy itp.
Jednen odcinek wody, czy tez staw bylby wytrzebiony, ale pozostale przez caly rok mialy " no kill".
To co napisalem to tylko niewielka czesc tego co mozna by uzyskac dzieki takiej imprezie.
|