|
Moim zdaniem, wędkarstwo w Polsce ma rację bytu i bazując na dobrych przykładach widzę w nich szansę na dalszą możliwość gospodarowania wodami. Łowiska ochronne C&R jak najbardziej w to się wpisują.
Trzeba nam tylko odpowiedzialności i przetasowania wielu pojęć.
jp
Niestety nie wpisuja sie w ustawe o ochronie przyrody. I niektózi już ida tym tropem. Pierwszy może być Dunajec bo tam nie wolno zabierać niczego.
I prosze nie pisz o odpowiedzialności bo brzmi to jak orędzie I sekretarza. W sytuacji w której może stanąć całe wedkarstwo muchowe nie pasuje.
Nie wpadnij tylko w histerię.
Czy wyglada to na oredzie 1-szego sekretarza, czy nawet sekretarki, nie robi to roznicy, a jedynie uprzedzenia.
Faktem jest zwe C&R jest nieekologiczne, (zeby nie powiedziec niehchumanitarne) wiec tu nalezy sie spodziewac ataku zielonych.
Caly problem z wymiarami, zawoidami titp. itd. wynika z zaniedban PZW w zakresie utrzymania rzek.
Dotychczas sprowadzalo sie to do nadazania za wymogami operatow rybackich, a to doprowadzilo do wyjalowienia rzek.
Samo zarybianie to jedna dziesiata tego co powinno byc robione, ale ze rzady i zarzady polegaja na planowaniach 5-cio i 10-cio letnich prob lemy zaczely sie potegowac (nakladac) i mamy to co mamy.
Rzeki zatrute i ryby z zarybien ledwie moga przezyc kilka mies. a ze zarybianie odb ywa sie na rybie ponizej wymiaru ochronnego z uwzglednieniem przyrostu naturalnego masy ryb z zarybien to wynik jest taki ze ryby z zarybien nie dorastaja do ,min.. wymiaru ochronnego , a ze zawody musza sie odbyc aby spelnic wymaganiia dzierzawy wod to zawody nie mogly by sie odbyc bez obnizenia wymiaru ochronnego.
Co nektore rajony, gdy trafi im sie kilka sztuk ponad wymiar na 10km rzeki uwazaja ze zrobili az za duzo w porownaniu z innymi, a rzeczywiscie to jest tak , ze nawet oni nie spelniaja podstawowych wymagan zarybien, i utrzymania rzek w ramach zasobow i przyrodstu naturalnego ryb, ktory powinien byc w danej, ale takze i w kazdej rzece.
Brak przyrostu naturalnego masy ryb z zarybien przypisuje sie wedkarzom i ogranicza ich polowy.
Jesli PZW dbalo by o stan rzek i interweniowalo by w sprawach zatruc i epidemii. to stan rzek pozwalal by na to aby rybacy mieli swoj odlow, a tzw. ochlapy zaspokioily by wiekszosc wedkarzy, a co za tym idzie nikt nie musial by stosowac C&R, b yla by to indywidualna decyzja wedkarza.
Poza tym nie istnialo by jakiekolwiek zagrozenie ze strobny zielonych i obroncow "praw zwierzat".
Takie proste pytanie, czy bedac glodnym i nie majac innej mozliwosci zdobycia pozywienia (bezrobocie) ktos zlapie rybe i zje ja na surowo na srodku rzeki.
Bedzie to karalne klusiownictwo?
|