|
Napisałem już, że każdy wędkarz złamał, łamał lub złamie ustawę.
Ale nie lamal prawa (pomijam klusownikow).
Kwalifikacja prawna czynu, nie dotyczy stalych i wiadomych warunkow polowow wedkarskich, w ktorych sa nieuniknione przylowy ryb niemiarowych lub chronionych i od tego trzeba zaczac i co przepis takze przewiduje mowiac ze taki przypadkowy przylow nalezy niezwlocznie wypuscic.
Niezwlocznie, znaczy niezwlocznie, czyli w przypadku pomiaru, nalezy go takze zrobic niezwlocznie, a zwloka jest niesienie ryby do sedziego.
W kazdym cywilizowanym zwiazku-klubie wedkarskim, nawet takie nieistotne wewnetrzne przepisy i regulaminy mowia o posiadaniu miuarki, przyzadu do wyjmowania gleboko zapietych hakow itp. itd.
W krajju natomiast kazdy sobie rzepke skrobie, zwlaszcza w interpretacji przepisow i prawa.
Z drugiej strony Np. Admin powoluje sie na interpretacje slowna, a gdyby doszlo do sprawy, jak w sadach karnych orzeczenie winy nalezy do przysieglych a nie sedziego, ktory jedynie ustala wysokosc kary sugerowana przez przysieglych.
To samo dodyczy innych aspektow prawa, sedzia jest jedynie koordynatorem i oficjalnym " potwierdzaczem" opinii przysieglych (opinii publicznej) kontrolowanej przez "wladze".
W mylnych i sprzecznych interpretacjach, opinia przysieglych jest decydujaca, sedzia jest praktycznie jednoznaczny z wykonawca decyzji. "Czesto naduzywana" do manipulacji przysieglymi.
Innymi slowy, jesli wiekszosc muszkarzy twierdzi ze cos jest zle, to znaczy ze takie jest, chyba ze doszli do takiego wniosku przez nielegalnie uzyskane i wadliwe informacje.
|