|
Czyli podsumowujac:
Jeśli pojadę sobie na ktorąś z Waszych wód, najlepiej na drugi dzień po zarybieniu.
Połowię sobie do bólu ręki dłoniaków, każdego mierząc,a kolega przy tym szybka fotkę pstryknie
(w czasie pomiaru rzecz jasna żeby nie przedłużać).
Każdego zapiszę sobie na kartce, po czym puszczę go wolno.
Będę wspaniałym etycznym i prawym muszkarzem, czy też jakiś obecny w łowisku strażnik
przerwie mi taki proceder??
Wszak biorę przykład z najlepszych...
A może dostanę jednak po uszach od zabierających głos w tej dyskusji, tak jak dostał jeden z
kolegów za to że "pokłuł i wymęczył ryby na jetce" łowiąc ich kilkanaście w ciągu dwu czy
trzech dni...
|