|
Kolega napisał "Na każdego zawodnika jeden sędzia", to już niepotrzebna próba
argumentacji i propozycji reformowana sportu muchowego.
A ja uważam, że potrzebna, jak każda inna, rozsądna próba naprawienia tego, co by nie mówić, chorego tworu, który m.in. premiuje łownienie rybek 20 centymetrowych. Radykalne, skrajne stanowiska po jednej i drugiej stronie do niczego dobrego nie doprowadzą. Próby nawoływania do całkowitej likwidacji sportu, choćby poparte tysiącem postów na ff, pozostaną mówiąc dosadnie "olane" i wyśmiane przez zwolenników zawodów. Z drugiej strony ciągłe omijanie prawa, częste zamknięcia rzek na potrzeby zawodów, doraźne i być może dalsze obniżanie wymiarów (dziś to 20cm, jutro może model czeski czyli 0cm) w połączeniu z nierzadką arogancją zwolenników tego sportu doprowadzi prędzej czy później do tego, co już na tym forum zostało zasugerowane. Mam na myśli wciągnięcie w konflikt organizacji ekologicznych czy instytucji odp. za ochronę środowiska. W moim odczuciu takie pomysły wcale nie są przejawem pieniactwa (ulubione określenie zwolenników sportu na opinie i działania przeciwników), a autentycznej troski o przyrodę.
Mówiąc krótko albo dziś okrągły stół i chęć do kompromisów albo jutro, wielka awantura ze szkodą dla wszystkich i, czego nie można wykluczyć, w skrajnym scenariuszu zakaz rozgrywania zawodów jak np. w Niemczech.
Uważam, że przyszłość zawodów leży we właściwej ocenie ich wpływu na środowisko, bo jak na razie głownych źródłem wiedzy na ten temat jest "sufit". To że 20cm lipionki odpływają o własnych siłach po zmierzeniu przez sędziego nie oznacza wcale, że dożywają dnia następnego. Obawiam się jednak, że w strukturach PZW odowiedzialnych za sport nie ma chęci ani potrzeby by takie działanie podjąć. I może tu właśnie otwierają się przed zawodnikami możliwości udowodnienia i udokumentowania, że zawody nie szkodzą bardziej niż łowienie rekreacyjne?
Zachęcam do postudiowania linku: Nadesłany link: http://www.neatfish.com/public/docs/neatfish-assessment.pdf
|