|
Jak widać zakres tej samej wydawałoby się usługi świadczonej w naszym kraju i za granicą diametralnie się różni. Głównie tym, że „nasi” przewodnicy łowią rybki podczas wykonywania swojej pracy przewodnika, a za granicą przewodnik rzadko odpina muchę z wędki i skupia się na swoim kliencie.
To nie klient ma mówić Przewodnikowi jaki jest zakres jego usługi i czego od niego oczekuje! To „Guide” bierze kasę za konkretny zakres usługi, a łowienie przez „Guida” ryb tylko po to aby udowodnić klientowi (w razie gdyby ten nie połowił), że ryby były tylko „coś” nie wyszło jest żenujące.
W związku z tym zdecydowana większość wędkarzy, którzy biorą kasę za tego typu usługi w pl nie powinna nazywać się Guidami tylko wędkarzami do towarzystwa :)
Dokładnie tak Patryku ująłeś to idealnie ,są pewne zasady tylko nasi jak zwykle naciągają je pod siebie .
Większość gajdów na świecie bierze wędkę do ręki po to żeby ją przenieść albo pokazać co klient robi źle u nas stoi sie w jednym szeregu w klientem i łowi .Wystarczy popatrzeć na relacje z ich wypraw i wszystko jasne .
Na świecie jest to praca u nas łowienie i dorobienie kilku złotych .
Żeby nie było że robię nagonkę nie mam nic przeciwko zarobkowemu traktowaniu tej jak by nie było pracy ,ale nie na takich zasadach jak to jest u nas .
|