|
A ja rozumiem Huberta, bo trochę siedziałem w Lądku, i to już będzie z pięć latek jak mnie tam nie ma,
a dalej mam wstyd i wstręt przed swoimi rodakami.
Opowieści o zjedzonych łabędziach i o wszystkim co się rusza niestety wnieśliśmy na wyspy po
otwarciu granic i to ni ch..... nie ma nic wspólnego z emigracją z II wojny, bo w tedy to nas nie powiem
co...
Dalej się wstydzę za moich kolegów (mieszkałem też krótko w Holandii), zawsze jest tak samo, mięcho
, kradzież, kombinacja, plus fajeczki i spirytusik, żenada...
Ale jest tez tak, ze ja mieszkałem u Angola ( fan Chelsy) i zawsze kiedy bym tylko chciał mogę u
niego zawitać ( notabene dziwny człowiek bo uczy się mówić po polsku)
Wiec mam też duży dystans i do wyspiarzy i do Ciebie Polsko
|