|
Krzysiek,
Postanowiłem odnieść się do Twojej wypowiedzi, ponieważ wg mnie jest ciut niekonsekwentna - nie możesz porównywać 10 godzinnego orania ciężkim sprzętem z wielką muchą, do trawnikowego treningu wykonywanego lekkim zazwyczaj sprzętem.
Z mojej praktyki ćwiczeń na trawniku wynika, że 45 minut to absolutne maximum czasu jaki jestem w stanie przyzwoicie rzucać. Przekraczając ten czas jestem już zmęczony, co powoduje brak skupienia, irytację i przyrost błędów, przekładających się na zniechęcenie. Staram się "na trawnik" wychodzić często, ale na krótkie sesje.
Zwróć również uwagę, że na trawniku koncetrujesz się wyłącznie na rzucaniu i w zasadzie nie robisz nic innego, natomiast podczas łowienia ryb wykonujesz wiele innych czynności, które sprawiają, że nie machasz 10 godzin non stop - a to pocholujesz rybę, a to muchę zmienisz, a to pospacerujesz, a to zjesz itp itd. To wszystko sprawia, że rzucanie za rybą ma zupełnie inny charakter niż to na trawie.
Zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami i wnioskami, jednak nie wprost w takim ujęciu, ze względów, które wymieniłem.
Pozdrawiam
Michał
|