| |
Piotrze,
Taka nazwa jest adekwatna, ale żadna inna! Dodatkowe terminy typu "bydło", "ogóry" mają zabarwienie dehumanizacyjne, odbierające człowieczeństwo.
Chciałbym podkreślić, że człowiek który kradnie nadal jest człowiekiem i nikt mu tego człowieczeństwa zabrać nie może, bo wtedy sam łamie prawo. Za kradzież są określone kary, oczywiście w przypadku ryb za małe, ale nie ma mowy aby komuś odbierać prawo do godności ludzkiej, nawet jeśli szarpie czy bije prądem. Po prostu musi ponieść konsekwencje prawne i już. Ja wiem, że lud domaga się dybów, igrzysk, stosów i szubienicy. Ja jednak wolę trzymać się Konstytucji niż (zbędnych) emocji:
Art. 30.
Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.
Trudno mi się pogodzić z faktem, że idąc na akcję antykłusowniczą z pobudek wędkarskiej praworządności, będę jednocześnie na tej akcji puszczał płazem łamanie 30 art. Konstytucji przez kolegów. Nie lubię takich sytuacji. Jeśli idziemy na spacer nad rzekę z pobudek prawa, to się go trzymajmy do końca. Możesz powiedzieć kłusownikowi, że "Jest Pan zatrzymany za kradzież", ale nie możesz mu powiedzieć, że jest bydłem, bo za takie określenie to sam możesz zapłacić więcej niż on za ryby.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|
