|
Jarex, uśmiechnij się. Muszę ci powiedzieć, że tego sam nie wymyśliłem. A było, to tak. W 1993
roku, kiedy powstał Klub Pstrągowy "Głowacz" (Ha, ha, ha, co to za Klub. Na zawody
przyjeżdża 15 osób, a na zebranie przychodzi 9 osób!), jeden z kolegów przyniósł całą serię
oprawionych w ramki zdjęć, obrazujących po kolei sporządzanie owej muchy. Zdjęcia te wisiały
w piwniczce klubowej na dysponowanym miejscu na ścianie, aż zostały usunięte przez
zdegustowane Panie sekretarki, księgowe, czy też skarbniczki. Mniejsza o to. Historia ta miała
jednak ciąg dalszy. Jeden z moich kolegów, tak przejął się tym materiałem poglądowym, że w
trakcie wędkowania ofiarował mi dwie nimfy sporządzone z wiadomych włosów swojej żony.
Poczekałem, aż zniknął za zakrętem rzeki i z obrzydzeniem wyrzuciłem muchy w krzaki. Już nie
dochodziłem, czy będą łowne, czy też nie. Chodziło o to, że nie lubiłem tej pani, a łowić trzeba z
wiarą, to połowa sukcesu.
|