| |
Dobrze, że poza mną i może jeszcze kilkoma osobami, których można policzyć na palcach jednej ręki, ktoś sobie zadaje trud w Polsce sięgnięcia do historii wędkarstwa. Ileż to niepotrzebnych publicznych dyskusji dotyczących przysłowiowego ponownego odkrycia Ameryki można by uniknąć.
niejaki J.W. Hills stwierdził, że „sztuka łapania na nimfę pod prąd jest nawet trudniejsza od sztuki łapania na suchą muchę”,
Nie żaden tam niejaki Hills. Znany autor, m.in. wartościowej książki A History of Fly Fishing for Trout (1921).
Oczywiście, że na suchą muchę najłatwiej jest złowić rybę, zwłaszcza na wodach o małej presji wędkarskiej. Dlatego sucha jest tak popularna (pomijam kwestię wrażeń wizualnych), zwłaszcza wśród początkujących wędkarzy.
Tu piszesz prawde, ale trzeba by dodac ze dla wprawionego muszkarza (jak sama nazwa wskazuje) ale dzis mlodzi muszkarze po zlapaniu kilku ryb na sucha chca od razu brac sie za nimfe i to na dodatek na zylce.i tyczce.
Nie bez powodu w moim klubie trzeba by ktorys ze starszych muszkarzy polecil nowego adepta, to jeszcze potrzebny jest 1 rok stazu w klubie zanim dostanie sie Game fishhing licencje.
W kraju wazne jest jedynie oplacenie licencji i mozna od razu zaczynac od zylki na tyczce.
Taki muszkarz wtedy nie zna kompletnie srodowiska ryb, nie umie czytac wody i co gorsze nie potrafi uzywac sznura, ktory bedac podstawa muchowania, staje sie zbednym balastem.
Z tad juz maly krocze do lowienia nimfa na grunt doczepiajac ciezarek ktory dociagnie nimfe na wlasciwe miejsce.
|
