|
tak przy okazji tematu opryskow podam do wiadomosci, aby ci co maja dobro rzek na oku, aby namawiali do topienia szkodnikow zamiast uzywania chemii.
Tak, dobrze napisalem TOPIENIA i nie ma w tym zartow.
Wiekszosc owadow chroni sie przed woda i deszczem powloka woskowa ktora w wodzie pozostawia sporo powietrza wokol owada. To powietrze pozwala mu na oddychanie nawet pod woda nie bedac w tym czasie stadium owada zyjacym pod woda.
Taka pospolita mszyca, czy nawet najgorsza z nich bawelnica ma wlasnie taka okrywe woskowa i czesto gesto kilkakrotne opryskiwanie pestycydami nie odnosi skutku, bo preparat nie dociera do organizmu mszycy.
Wystarczy zlikwidowac dzialanie oslony woskowej (napiecia powierzchniowe) i owad jesli sie nie zatruje to sie utopi w kropelce wody.
Ogrodnicy dodaja do opryskow rozne srodki a najczesciej plyn do naczyn, aby preparat dotarl do owadow. W takim przypadku herbicydy sa zbedne, bo wystarczy sama woda z plynem likwidujacym napiecia powierzchniowe.
Sam osobiscie wyprobowalem metode topienia mszycy na Bawelnicy i efekty sa zadowalajace,
Trzeba jedynie powtorzyc kilkakrotnie oprysk aby wydluzyc czas wysychania wody z owadow, czyli topic je troszke dluzej niz czas wysychania z nich wody z pierwszego oprysku..
Pamietam ze kiedys uwazano ze pokrzywa i lebioda maja wlasciwosci trujace mszyce, ale nie znaleziono skladnikow szkodliwych w tych roslinach, a to po prostu soki tych roslin maja dzialanie takie jak plyn do naczyn (likwiduja napiecia powierzchniowe) i starzy ludzie kiedys, po prostu nawet nie wiedzac o tym topili tym sposobem mszyce.
Jak wiadomo owady oddychaja praktycznie powierzchnia ciala glownie odwlok i zmoczenie takiego owada rowna sie zalaniu mu "pluc" woda.
|