|
Rzeki o jednostkowej energii strumienia poniżej 30 Watów na metr kwadratowy - w praktyce o spadku poniżej 2 promili - można sobie urozmaicać i wspomagać różnorodności. Rzeki powyżej okolo 35 Watów - tak powyżej 3 i pół promila spadku nie warto, bo renaturyzują się same i całą naszą pracę przemielą na swój strój.
Moje podejrzenia w stosunku do braku owadów w Rabie - a może nawet i w innych rzekach - skupia się na fakcie, że od końca maja owady znikają z nad wody i zaczynaja pojawiać się dopiero w zimie. Dawniej tego oczywiście nie było. W ten sposób typowo letnie, masowo wylatujące jętki, jak Oligoneuriella rhenana, praktycznie w Rabie wyginęły, wraz z Choroperlą i innymi gatunkami letnich widelnic: zostały Willow Fly i Needle Fly, zresztą też prawie w zaniku, ale zauważalne wiosną i jesienią.
Ja podejrzewam Roundup i koncerny rozprowadzające rośliny genetycznie zmodyfikowane odporne na ten środek owadowbójczy. Ale nie ma ani wiedzy, ani aparatu dla uzasadnienia moich podejrzeń. Znam natomiast tysiące pań stojących w kolejkach sklepów rolniczych po środki na róże czy na ślimaki lub mszyce, tak mniej więcej właśnie na przełomie kwietnia i maja.
Dziekuje za odpowiedz.
Czyli rzeki w ktorych da sie spokojnie stac bedac w wodzie do pasa i nie bedac spychanym przez wode, mozna takie zmiany wprowadzac?
Z ta chemia gospodarcza i opryskami to dosc zlozona sprawa, bo nawet jesli sam preparat ulegnie degradacji to jego rozbite czasteczki, lub bezposrednie reakcje z innymi zwiazkami w glebie moga laczyc sie w inne, bardziej trwle i o nawet bardziej trujacym dzialaniu, ale tego producenci juz nie badaja.
Biorac pod uwage roznorodnosc srodkow chem wpuszczanych do rzek to woda jest jak chemiczna zupa. Choc kazdego skladnika sa tylko sladowe ilosci, to wziete razem stanowia spory moze nie procent, ale promile na pewno.
Najgorsze w tych GMC jest to ze wprowadzaja np. geny zwierzece do DNA roslin i na odwrot.
Mozna by powiedziec ze wegetarianie jedzacy GMC nie sa wegetarianami.
|