|
Dziękuję za tą wypowiedź, bo jest jedyną wyważoną w słowach a jednocześnie niosącą
treść do przemyśleń. Słusznie Kolega odróżnia nękanie Pana Piotra przez moją osobę , od
ataków personalnych. Słusznie też zauważa, że brak nam lidera na jego podobieństwo, by
rzeki północy mogły stać się choć namiastką Sanu. Do głowy mi nie przyszło
kwestionowanie jego osiągnięć a wielu moich przyjaciół mających okazję gościć na jego
łowiskach wyraża jedynie zachwyt i uznanie. To wszystko należy teraz podkreślić grubą
pozytywna krechą.
Niestety na tą rozświetloną promieniami jesiennego słońca scenerię pada cień, który po
części jest udziałem wspomnianej postaci. Jeśli w ogóle można użyć stwierdzenia – atak
personalny, to spór o wymiar ochronny w istocie takim jest. Pominę pohukiwania stronników
Pana Piotra, kolegów czy nawet klakierów, bo do tego czas był przywyknąć i te wypowiedzi
można spokojnie pominąć jako nic do sprawy nie wnoszące. To tylko emocje pozbawione
treści. Jednak w myśl przywołanej przez Kolegę konstruktywnej kreacji, oczekiwałem od
adwersarza o takim autorytecie prawdy i rzetelności wypowiedzi w miejsce wygodnej
półprawdy na użytek uzasadnienia a raczej usprawiedliwienia procederu zaniżania
wymiarów.
Nie rzucam słów na wiatr, bo wobec argumentu o rzekomym fundamentalnym znaczeniu
wyników zawodów na Sanie ( i nie tylko) dla monitorowania populacji lipieni od długiego
czasu rzecz konsultuję z uznanymi praktykami zajmującymi się badaniami kontrolnymi.
Nazwisk nie przytoczę, bo nie życzyli sobie, by w tak zacietrzewionej społeczności jak
forum się pojawiły. A z pewnością już nie mają ani czasu ani ochoty, wdawać się polemikę z
Kolegami, którym – wydaje mi się.
Wobec głoszonych od lat matactw, prześcigających się w swej absurdalności argumentów
mających na celu nie tylko dyskredytowanie oponentów, ale utrzymanie stanu rzeczy, nie
pozostaje mi nic innego jak w kwestii zaniżania wymiaru ochronnego pozostać w sporze z
Kolegą Piotrem Koniecznym oraz znakomitą częścią społeczności rodem ze sportu
muchowego.
|