|
Ok., przyswajam (bo muszę)...
Wszędzie tam, gdzie jest sterowanie centralne jest padaczka, uzasadniana stertą papierkowych "dupokryjek"...
A ja chciałbym w Polsce pojechać nad pstrągową rzekę w prywatnym zarządzie. Czy taka istnieje (pytam, bo nie wiem)? nie chodzi mi tutaj o jeziora... rzeka, płynącą, normalną, kilkanaście kilometrów... ja chciałbym zapłacić licencję za dzień łowienia i wypróbować jej "zasób"... jak będzie fajnie, wrócę, jak będzie niefajnie, nie wrócę... jak wrócę, to prócz licencji kupię nocleg, jedzenie, może jakiś lokalny gadżet... to się nazywa "turystyka wędkarska" i to działa, ale chyba nie w Polsce, bo PZW nie pozwoli na prywatną rzekę, nie odda nikomu "zarządu", bo jeszcze mogłoby się okazać, że to działa... a wiadomo, konkurencji nikt nie lubi...
Uprzedzając zarzut - nie chodzi o sprywatyzowanie wszystkich rzek. Większość rzek powinna pozostać w zarządzie gmin, które jako społeczności lokalne z pewnością mają większy interes w pilnowaniu "swojego" podwórka, niż centralnie sterowane PZW...
|