|
Odnoszę wrażenie, że w Polsce ludzie zarybiając rzekę i widząc wylęg czy narybek rozpływający się po rzece modlą się w duszy czy aby załapią się na normalne łowisko gdy te ryby dorosną. Paranoja i strach o ryby zamyka się w zakresie jednego pokolenia ryb, a nawet tylko do przekroczenia wymiaru. Mało kto zarybia i buduje tarliska z myślą o wnukach, tak bardzo zmienne i dynamiczne są warunki prawne, środowiskowe, społeczne i inne...
|