|
Artur, jak się mają haki bezzadziorowe do zarybień i limitów? Toć przecież o hakach
bezzadziorowych mówimy. Ja mówię o bezsensie ich stosowania jako nakazu.
Nie wiem jak mają się do rybostanu haki bezzadziorowe?
Ludzie, jak to ludzie. Zawsze lubią czuć się kimś wyjątkowym. Prowadzi to czasem do
sytuacji, w których zaczynamy uważać siebie za kogoś lepszego, od reszty. Łączymy się
w grupy, powstają "elity". " Elita muszkarska " się kłania. Ktoś lepszy. Reszta - " Mięsiarze",
"kłusole" - używane zawsze w kontekście - ja jestem lepszy, on gorszy. W dalszym ciągu -
zróbmy coś z tymi gorszymi. Zakazać, nakazać, ukarać, zagrozić, sankcjonować. No i
kłaniają się haki bezzadziorowe. Bezsensowny przepis w kontekście nakazu. Podoba Ci się
ich używanie? Używaj. Nie nakazuj innym.
Czy są badania, które potwierdzają przeżywalność, kondycję ryb w przypadku stosowania
haków TEJ SAMEJ WIELKOŚCI - jednych z, a drugich bez zadziora ? Jeśli tak, z
przyjemnością przeczytam. Dla mnie to ciągłe uspokajanie sumienia, że robi się rybie mniej
krzywdy. Co wcale nie musi być prawdą.
Kiedyś czytałem o badaniach przeprowadzonych w Szwecji na szczupakach. Muszę je
znaleźć, żeby nie były tylko internetową bajką. Chodziło o to, że 100% szczupaków
złowionych na wędkę przeżyło po wypuszczeniu. A były w różnym stopniu "uszkodzone".
Na pewno nie było mowy o bezzadziorach.
p.s. dyskusja mi się podoba choć pewnie teraz to dopiero będę miał wrogów wśród
"poprawnych politycznie "
Czy wszystko musi być potwierdzone jakimiś badaniami?Czy normalnemu zdrowemu na umyśle człowiekowi trzeba udowadniać takie oczywistości? Przy bezzadziorze nawet nie trzeba ryby dotykać,często wystarczy zluzować linkę,by ryba sama się odhaczyła.
|