|
Jak sie wczytać między wierszami to może napisane nerwowo i chaotycznie ale gość przecież ma rację. Już spotykałem elitę "muszkarzy" ubranych w simmsy, srimsy, orvisy jak jesienią ryli żwir i kamienie brodząc po tarliskach pstrąga lub łowili na tłustą suchą we wrześniu bo ładnie zbierały. Na codzien pewnie zdeklarowani nokillowcy. Tekst "dla wnuczka zabieram" to już klasyk. Razem pewnym napotkany nad wodą "muszkarz" miał niefart bo biadolił że ryb nie ma i takie tam "rozmowy nad wodą" po czym zapiął pstrąga 35cm. Trochę głupio wyszło ze go zberetował w kontekście wcześniejszej rozmowy o potrzebie ochrony ryb ale trochę wstydu i obiad jest - " ten dla wnuczka będzie" - tekst wybacza przecież wszystko...
Miesiarzy wśród muszkarzy jest tyle samo ile mięsiarzy wśród spinningistów- pstrągarzy (nie tych co nad rzeka sa jedynie wiosną po to aby przeczekać do maja).
Ale przecież i tak winna wydra, kormoran, bocian, zimorodek....
|