|
Bardzo dziękuję za treściwe wyjaśnienia.
Rozumiem, że te "podciągnięcia" to takie "próbne" zacięcia za pomocą linki, jeśli zachowanie widocznej końcówki sznura wydaje mi się "nienaturalne" czyli sugerujące branie - jeśli ryba nie wyjdzie, to dalej pozwalam spływać zestawowi.
A kwestia "ciężkości" nimf (poza wskazaną poniżej kwestią komfortu i celności rzutu)?
Czy ciężkie również? czy raczej tylko lżejsze, kiełżyki, hydropsyche bez główek itd.?
Te pociagniecia to po to aby imitowac ruchy zywej nimfy, ktore najczesciej przypominaja krotkie gwaltowne skoki i chwila przerwy, i znow pare skokow.
Przy okazji tych szarpniec zwiekszajacych agresywnosc brania, podciagany i prostowany jest sznur, aby nie bylo zbyt duzego luzu.
Oczywiscie pamietaz ze szczytowka wedki powinna prawie dotykac wody, tzn 10-20cm nad.
ja zawsze lowie "z reki", a kolowrotek to tylko szpula na sznur i podklad.
Wczesniej wspominano w jednym temacie o noszeniu koszykow wiklinowych, otoz sa one bardzo przydatne do odkladania luznego nadmiaru sznura, zamiast puszczania go luzem na wode, trawe, czy zielska na ktorych sie plata.
|