|
łowienie w ten sposób, " na oko " się to w moich stronach zwie, ma bardzo starą tradycję. Dziś
już nikt tak nie łowi, a przecież to w pewien sposób dziedzictwo kulturowe. Ja uważam, że
każdy wędkarz ma w sobie "żyłkę kłusowniczą" - ja mam na pewno. Natomiast dziś wiedza i
znajomość środowiska każą nam ograniczyć swoje "popędy kłusownicze". I dobrze, okresy
ochronne, limity, wymiary - to wszystko ma sens, bo dziś już wiemy, że tak musimy
postępować aby doszczętnie nie zniszczyć zasobów środowiska. Osobiście jestem
zwolennikiem wprowadzenia całkowitego zabierania szczupaków w Polsce i zmianą okresu
ochronnego troci. Ale to moje subiektywne zdanie.
Co do łowiectwa. Pominąwszy technikę, w ten czy inny sposób idzie o złowienie ryby. Znaczy
szło, bo dziś to już różnie wędkarstwo jest pojmowane lub dorabia się mu teorie. Ale łowienie
bez celu, czyli bez starań i dążenia do złowienia ryby jest pozbawione sensu.
A podejście ryby, wystanie jej, założenie pętelki - to wcale nie może być takie proste. Dziś już
nikt tak nie łowi w Polsce - znaczy legalnie nikt tak nie łowi. Bo z pewnością są tacy, co
szczupakom w tarle pętlę na łeb zaciągają.
|