|
Jak czlonkowalem w Passarii to tam byl taki system. Kazdy musial pare dni w roku odpracowac. Jak nie chcial to placil za kazdy dzien do odpracowania kase(czyli byla swego rodzaju opcja w miejsce przymusu). Oczywiscie faworyzowalo to miejscowych. Pomysl jest dobry. Nie tylko zeby zaoszczedzic. Mozna poznac wode, ryby(pomoc przy zarybieniach itp), ludzi z ktorymi sie lowi a zazwyczaj sie ich mija bokiem. To wszystko zwiazuje wedkarza z lowiskiem i powoduje ze jakos tak bardziej uwaza je za swoje. Nie tylko w kwestii rybaczenia ale tak ogolnie. Potem sie bardziej zwraca uwage na lewusow, ktorzy "korzystaja" z wody, w ktora wycisnelo sie swoj pot. W klubie w ktorym teraz lowie sa niedziele raz na miesiac do robienia. Nie trzeba przychodzic, a jak sie przyjdzie to nie jest taniej. Ale jest pewna ilosc niezbednej roboty do wykonania. Mozna kogos zatrudnic albo zrobic to samemu. Typowi trzeba zaplacic wiec i skladka pojdzie w gore-prosta kalkulacja.Mame oszukasz, tate oszukasz, mnie oszukasz ale Ekonomii nie oszukasz.
|