|
Szanowny Arturze,
Nikt nie karze Ci ganiać za lipieniami 15 cm, ani za punktami, ani za wygraną. Ja kilka razy startowałem w zawodach muchowych i zawsze miałem dystans do rywalizacji... dziwnym trafem zawsze spotykałem w gronie zawodników innego muszkarza, który miał na tą rywalizację za wszelką cenę lagę położoną. Tak miło spędziłem czas gadając, łowiąc, bawiąc się w daleką nimfę itp. cuda... nie zwracając za bardzo uwagi na kolegów usilnie chcących złowić choćby 15 cm jelczyka metodą żyłkową... W sumie nie raz miałem (mieliśmy) z tego bekę jak inni bardzo chcą wygrać. Innym razem mój kumpel na zawodach okręgowych Z/O Wrocław na Bobrze złowił na streamera pięknego pstrąga i go wypuścił... tylko mi o tym powiedział... i też się śmiał. Tylko on i ja wiemy na jakim miejscu się uplasował, o czym inni wiedzieć nie mogli
Czy nie załapałeś się na pociąg do nowoczesności? Może i nie, ale możesz nim jechać będąc ze sobą w zgodzie i robić swoje, a wtedy być może się coś zmieni. Bo od trzaskania drzwiami i obrazy świat raczej się zmieniać nie chce. Ale od upartego bycia sobą, bywa, że ustępuje będąc pod wrażeniem ludzkiego dążenia do jakiś wartości z którymi człowiek bywa synchronizować wyśmienicie.
Czytam właśnie powieść "Dola i niedola" Józefa I. Kraszewskiego i jest tam piękny cytat:
"Największa nędza i najostatniejsze poniżenie potrafi stać się poszanowania godnym, gdy człowiek je znosi z poczuciem własnego dostojeństwa"
Tak więc bądź sobą i nie ulegaj modzie czy trendom. Nie musisz jednak ustępować pola tym, którzy Twojego rozumienia wędkarstwa nawet nie czują. W ogóle ich nie osądzaj, rób swoje, tak jak lubisz, a ich 15 cm lipienie pozostaw ich sumieniu. Jeśli pozostaniesz sobą i nie odłączysz się od stada, być może nokillowy fundamentalizm połączony z zawodami na "narybku" sam ustąpi miejsca lepszej kulturze i obyczajowi.
Pomyślności w nowym roku, niech rzeka darzy spokojem, a środowisko wędkarzy uprzejmością wzajemną nad wodą.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
|