| |
Zapoznałem się z tym pismem (dziękuję za namiar). Popieram z całego serca waszą troskę o stan ryb i środowiska (wiem, że robicie kawał dobrej roboty), ale Wasze działania w tej kwestii nie są zbyt profesjonalnie. Nie obrażajcie się. Starajcie się choć przez chwilę wczuć się w rolę osób i instytucji do których piszecie.
Po pierwsze, nie zaczynajcie od krytyki polityki rybackiej rządu. Stawiacie się od razu w opozycji. Żaden decydent nie lubi, gdy mu się otwarcie wytyka, że prowadzi złą polityką. Lepiej (skuteczniej) jest zacząć od tego, że z zainteresowaniem śledzicie politykę zmierzającą do tego, by w polskich rzekach było dużo ryb. Następnie trzeba napisać, że z waszych obserwacji wynika, że ogromny wysiłek rządu jest marnotrawiony przez chorobę ryb. Trzeba podać jak duże są straty ekonomiczne (i jak to się ma do wielkości nakładów na zarybienia). Podajcie realne liczby na poparcie Waszych tez. Starajcie się stworzyć obraz, że Wy chcecie być partnerem dla rządu. Ze rząd może Wam zaufać i wspólnie z Wami robić pewne rzeczy. Będąc w opozycji nigdy nie będzie uczestniczyć we współdecydowaniu i współdziałaniu.
Po drugie, napiszcie o stratach gospodarczych dla regionu (trzeba wziąć ołówek do ręki i zrobić trochę wyliczeń), wynikających ze zmniejszenia turystyki, w tym wędkarskiej. Ponadto, trzeba napisać, że pandemia pogarsza wizerunek Polski, jako kraju dbającego o środowisko, a także kraju bezpiecznego od strony sanitarnej. Nic tak bardzo nie przemawia do decydentów, jak konkretne liczby, a zwłaszcza straty gospodarcze, bo później oni muszą się tłumaczyć z tego.
Po trzecie, nie piszcie, że masowe zarybienia są przyczyną. Czy jesteście tego pewni? Macie dowody? Jakie? Ja nie wiem, jaka jest przyczyna choroby, bo to nie jest moja kompetencja.
|
