|
Trollingowcy niepokoili przepisowo łowiących z brzegu wędkarzy, którzy musieli ciągle zwijać i "przerzucać" wywożone 200 m od brzegu zestawy z żywą rybką na haku, co niepotrzebnie przysparzało im cierpień . Poza tym wiadomo, że taki trollingowiec to potencjalny kłusownik (w przeciwieństwie do zwykłych spinningowców i grunciarzy), a przynęty którymi łowi są bardzo głęboko zażerane przez drapieżniki, co uniemożliwia bezpieczne wypuszczanie ryb niewymiarowych. Na szczęście pozostawiono na zbiornikach zaporowych możliwość połowu na żywca i łaskawie zezwolono na obciążanie przynęt spinnigowych główkami cięższymi niż 7 g ;)
|