| |
Wejdźcie na stronę RZGW i poczytajcie o budżecie na melioracje na ten rok na Dolnym Śląsku.
O ile pamiętam była to kwota ponad 1 mld zł. Przysłowiowa walka z wiatrakami.
Jeśli ktoś myśli, że nie mam lepszych rzeczy do roboty niż śledzenie przetargów dotyczących melioracji i bawienie się w ekologa oszołoma - bo właśnie tak jesteśmy powszechnie odbierani, to się grubo myli.
Działania powinien podejmować związek i jako związek się pod nimi podpisywać, a nie ja jako ja. Ja co najwyżej mogę pomagać w tych działaniach i staram się to robić, natomiast nie mam zamiaru związku wyręczać.
Czy związek nie ma żadnego prawnika na etacie? Za co ludzie będący etatowymi pracownikami biorą pieniądze, skoro zaniedbują to, o co mają dbać?
O ile nie zmieni się struktura własności - czyli rzeki rozumiane jako "dobro wspólne", to mam większe zaangażowanie tam, gdzie słońce nie dochodzi. Dopóki nie będę miał większego wpływu na przeróżne związkowe przepisy (w tym te dotyczące zaangażowania członków, zasad łowienie itp), bardziej intensywną pracę na rzecz "dobra wspólnego" też mam bardzo głęboko w ... .
Daję z siebie tyle ile mogę (pomoc w zarybieniach, walka z kormoranami i walka z melioracją również), więcej dawać nie będę, a już na pewno nie kosztem życia osobistego czy zawodowego. Wolę raz na jakiś czas pojechać tam, gdzie ryby są i gdzie nie mam styczności ze związkowymi debilami, którzy uchwalają na wodzie górskiej (w Wojanowie na wodzie, na której odbywały się mistrzostwa świata w spiningu) dopuszczenie spławika, bo na tarło wchodzą tam płocie (przewaga głosów 40 kilka do kilku).
Życzę wszystkim miłego dnia, a Krzyśkowi gratuluję 3 syna.
|
